Nowy rekwizyt w kieleckim teatrze

Dzięki Eugeniuszowi Szole, znanemu kieleckiemu lutnikowi, premiera sztuki „Teorban” w Teatrze Stefana Żeromskiego będzie jak się patrzy. Wykonał on bowiem w swojej pracowni główny rekwizyt – tytułowy instrument: teorban, czyli dawną lutnię basową. „Teorban” reżyseruje kielczanin Michał Glock.Akcja przedstawienia rozgrywa się w Nowym Jorku w dniu tragedii 11 września 2001 roku. Zamknięta we własnym mieszkaniu bohaterka (Justyna Sieniawska) próbuje się wydostać, by zdążyć na ważne przesłuchanie. Od lat bowiem gra na teorbanie – popularnej w XVII wieku lutni basowej. Spotkanie ma być punktem zwrotnym jej kariery muzycznej. Żeby wyjść z zatrzaśniętego mieszkania, szuka pomocy, dzwoniąc do rodziny i znajomych. Niestety, większość tego dnia jest akurat w feralnych wieżach WTC.

Głównym rekwizytem w spektaklu jest właśnie zabytkowy instrument. Scenariusz zakłada, że aktorka ma na nim również grać. Reżyser stanął więc przed nie lada zadaniem – skąd wziąć teorban dla swojej aktorki?

Na szczęście z pomocą teatrowi przyszedł nieoceniony kielecki lutnik, Eugeniusz Szoła. W ciągu kilku dni w jego pracowni powstał nowiutki teorban – ośmiostrunowa, basowa lutnia. Instrument zgodnie z historycznymi opisami ma dwa gryfy, które z okazji premierowego spektaklu celowo przypominają symboliczne dwie nowojorskie wieże.

– To był chyba najtrudniejszy element do zrobienia. Lewy gryf jest trochę wyższy od prawego. Miałem też nieco problemów z kupnem odpowiednich strun. Potrzebne są naprawdę długie. W końcu wykorzystałem struny ze starej cytry. Nie brzmią idealnie, ale na potrzeby spektaklu będą akurat – zapewnia pan Eugeniusz.

Instrument trafił już do Teatru Żeromskiego, gdzie spotkał się z prawdziwym zachwytem ekipy pracującej przy spektaklu. Jak kielecki teorban sprawdzi się w praktyce, będziemy mogli się przekonać już w sobotę, 7 maja. Premiera „Teorbanu” o godz. 19.

Paweł Słupski Gazeta Wyborcza