Kontrowersyjni Wielebni

– To sztuka wyklęta przez krytykę, prowokacyjna i dlatego się na nią zdecydowałem – mówi Grzegorz Chrapkiewicz o „Wielebnych” Sławomira Mrożka – pierwszej premierze nowego sezonu w Teatrze im Żeromskiego. Spektakl zobaczymy już w sobotę 29 października o godz. 19.00.– Wydaje mi się, że ta sztuka jest niesłychanie aktualna i że nadszedł czas, aby ją realizować. Opowiada o wszechobecnej tolerancji i ostrzega przed jej nadmiarem, mogącym doprowadzić nawet do terroryzmu – dodaje reżyser, znany z farsy „Nie teraz kochanie”, która zwyciężyła w ostatnim plebiscycie „O Dziką Różę”.

W kieleckiej wersji na scenie zobaczymy występujących gościnnie Krzysztofa Mateusiaka i Małgorzatę Andrzejak. Scenografię zaprojektuje Piotr Walicki, oprawę muzyczną stworzy Robert Leszczyński, a asystentem reżysera został Michał Glock, filmowiec współpracujący z kieleckim teatrem.

„Wielebni” Mrożka, sztuka napisana w 1998 roku opowiada o dwójce duszpasterzy, którzy przyjeżdżają do miasteczka na amerykańskiej prowincji, by objąć parafię. O wyborze zadecyduje rada parafialna, która nie będzie miała łatwego zadania. Jeden z kandydatów jest… Żydem z pochodzenia, drugi – kobietą. Na dodatek ani Gloria Burton, ani Ryszard Bloom nie są kapłanami z powołania. Ona chce uciec od apodyktycznej rodziny, on od swojego żydowskiego pochodzenia.

Poza głównymi bohaterami w sztuce znajdziemy korowód ciekawych postaci: parę podstarzałych hipisów, niezwykle urodziwą i pełną erotyzmu Betty, Cziko – satanistę i buntownika produkującego ”bombki”, zszokowaną kandydatami na proboszcza przewodniczącą rady parafialnej Marię Simpson.

„Wielebni” doczekali się dopiero dwóch scenicznych i jednej telewizyjnej realizacji. Prapremiera sztuki w reżyserii Jerzego Stuhra odbyła się w 2000 roku
w Teatro Duse w Genui. Polscy widzowie zobaczyli ją w niecały rok później na scenie Starego Teatru w Krakowie.

W Teatrze Telewizji pokazano wersję Kazimierza Kutza, i co ciekawe emisja odbyła się… 29 października 2001 roku. Wybitny reżyser zwierzał się przed premierą, że najwięcej problemów sprawiło mu obmyślenie finału przedstawienia: – Mrożek przyznał sam, że nie napisał dobrego zakończenia, więc od początku wiedziałem, że będę musiał sam je wymyślić. Porozumieliśmy się z autorem w tej sprawie – dał mi carte blanche – zapowiedział Kutz na łamach „Rzeczpospolitej”. Jak poradzi sobie ze sztuką Grzegorz Chrapkiewicz – zobaczymy już w najbliższą sobotę.