Pugaczowa w antykwariacie

Teledyski, plakaty, płyty, kasety i wycinki z gazet związane z Ałłą Pugaczową można zobaczyć na wystawie w antykwariacie przy ulicy Sienkiewicza 13. – Nie wiecie, że niedawno były jej 56. urodziny? – dziwi się Igor Metzger, jej wielki fan i autor wystawki.Nietypowa wystawa poświęcona megagwieździe rosyjskiej piosenki pojawiła się w antykwariacie kilku dni temu. Pugaczowa kojarzona jest przede wszystkim z poprzednią epoką, latami siedemdziesiątymi, festiwalami w Sopocie. – Ja nie wiem, czemu Polacy kojarzą Ałłę tylko z tamtą epoką. W Rosji ona nadal jest najpopularniejsza, ma piosenki na listach przebojów. Nadal pięknie wygląda, choć to po trochu efekt operacji plastycznej – mówi Igor Metzger, sprawcą zamieszania związanego z Pugaczową. Jeszcze 12 lat temu mieszkał w Krasnodarskim Kraju, od 11 lat pracuje w kieleckim antykwariacie.

Na urodzinowej wystawie znalazła się tylko część zbiorów Igora. W domu ma sporą kolekcję płyt winylowych CD, DVD oraz artykułów prasowych dotyczących Pugaczowej. – Lubię ją, bo jest sobą. Gdy zaśpiewa dla 100 tys. ludzi, to każdy z nich czuje, jakby śpiewała tylko dla niego – twierdzi Igor.

Czasami puszcza jej piosenki w antykwariacie. Jego ulubiona to „Milion Ałych Roz” – Co mamy robić, słuchamy pokornie – śmieje się personel. – Nie mówcie tak, przecież też ją lubicie – odpowiada Igor.

Sopot też ją kochał

Z Rosjanami w ogóle było bardzo zabawnie. Za wszelką cenę musieli wyjechać z festiwalu z nagrodą. Jedynie Miansarowa i jej „Pust’ wsiegda budiet sołnce” oraz Pugaczowa i Muslim Magomajew zyskali autentyczny aplauz.

Reakcje publiczności w Sopocie były wąską szczeliną wolności wyboru, sympatii, gustów, orientacji politycznej i geograficznej, Wschodu, Zachodu – manifestacją trudną do skontrolowania. Władza tego nie lubiła. Nie pomagały zakazy, kary, przestrogi Prezes Szczepański obciął mi połowę stawki reżyserskiej za to, że Pugaczowa kilkakrotnie bisowała, a później śpiewała a cappella i na końcu, przy entuzjazmie publiczności, przeżegnała się na wizji. Na szczęście krzyżem prawosławnym.

(fragment „Telewizyjnego alfabetu wspomnień” Jerzego Gruzy)

Piotr Burda Gazeta Wyborcza