Cudak z Pławnej – Dariusz Miliński

W zalewie współczesnej pseudoartystycznej tandety trudno nie docenić smakowitych dzieł Dariusza Milińskiego.Dawno temu żył sobie Cudak. Zbierał gwiazdy do koszyka, łapał księżyc na wędkę, chwytał słońce, jeździł drewnianym rowerem… Aż do dnia, w którym spotkał Milińskiego. Zamieszkał z jego rodziną i nawet listy kazał sobie przysyłać do wsi Pławna koło Lwówka Śląskiego.

– To Cudak sprawia, że tworzę, że jestem szczęśliwy. I choćbym nawet bardzo chciał, to nie mam na co narzekać – opowiada malarz Dariusz Miliński.

Trudno uwierzyć, że ten oryginał z czerwonymi włosami, wielobarwnymi koralikami na nadgarstkach i szyi, odziany w spodnie-bojówki i mówiący jednym tchem, prawie jak raper, ma na karku niemal pięćdziesiątkę. – Co tak patrzycie? Nie chcę być dorosły. Przecież mam dopiero 46 lat – mówi, uśmiechając się od ucha do ucha.
Ale nie dajmy mu się zwieść, Miliński twardo stąpa po ziemi. We wsi Pławna Dolna u stóp Gór Izerskich prowadzi świetnie prosperujące „przedsiębiorstwo artystyczne” – jak sam nazywa swoją działalność.

Magdalena Łukaszewicz (mlukaszewicz@newsweek.pl)