Tartan znów do wymiany

Tartan na kieleckim stadionie lekkoatletycznym nadaje się już tylko do wymiany. Przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zapowiadają, że chcieliby, by prace rozpoczęły się w lipcu.Remontem stadionu lekkoatletycznego zajmowała się szczecińska firma Masters. Pierwszy raz tartan zaczął się odklejać już pół roku po ułożeniu, czyli we wrześniu 2004 roku. Wówczas poprawek dokonano w kilku miejscach. Oprócz bieżni poprawiano też rozbiegi na skoczniach. Dwa lata po ułożeniu tartan wymaga wymiany na całej długości. Przedstawiciele MOSiR , którzy administrują obiektem, mają dość ciągłych małych napraw.

– Tartan jest faktycznie w fatalnym stanie. Poprosiliśmy Instytut Technologii Budownictwa o przygotowanie ekspertyzy, którą przekażemy wykonawcy. Będziemy domagali się od niego wymiany całości tartanu – mówi Wojciech Dębski, dyrektor MOSiR.

Naprawa ma jednak miasto nic nie kosztować. – Mamy dziesięć lat gwarancji i w jej ramach firma powinna dokonać poprawek. Chcielibyśmy, żeby remont rozpoczął się w lipcu, kiedy z obiektu nie będą korzystać sportowcy – dodaje dyrektor Dębski.

Tartan odchodzi prawdopodobnie dlatego, że był kładziony na mokrą powierzchnię.

– Jesteśmy zaskoczeni, bo robiliśmy wiele obiektów i z żadnym nie mieliśmy takich kłopotów jak w Kielcach – mówi Maurycy Bryła z firmy Masters. – Jesteśmy bardzo ciekawi wyników ekspertyzy. Jeśli na jej podstawie okaże się, że trzeba wymienić całą nawierzchnię, to będziemy musieli to zrobić. Skontaktujemy się też z producentem tartanu, bo wszystko kładliśmy zgodnie z technologią – dodaje.

Krótka historia długiego remontu

Pierwsze problemy z remontem stadionu lekkoatletycznego pojawiły się już na etapie przetargu. Szczecińska firma Masters, która go wygrała, miała wyremontować stadion za blisko 2,5 mln zł do połowy października. Nie zdążyła, a opóźnienie tłumaczyła niesprzyjającą pogodą. W listopadzie prace zostały przerwane. Przepadło 250 tys. zł niewykorzystanej dotacji z Ministerstwa Edukacji i Sportu. Remont został wznowiony w kwietniu i ciągnął się aż do czerwca. Za niedotrzymanie kolejnych terminów zakończenia prac znów obwiniano pogodę.

Anna Roży Gazeta Wyborcza