Jedenasta wersja samochodu Mitsubishi Lancer Evo nie pojawiła się jeszcze w sprzedaży – w styczniu portale motoryzacyjne ogłosiły, iż będzie ona napędzana napędem hybrydowym czyli połączeniem dwu silników- benzynowego i elektrycznego.Ponieważ jednak obecnie znajduje się na etapie projektu, oczywiste jest, że nie było jej na Torze Kielce 24 kwietnia.
Skąd więc tytuł tej notatki?
Wynika on z faktu, że jedenaście najlepszych wyników w czwartym tegorocznym Kryterium Toru Kielce „Superoes” należało do trzech edycji japońskiego auta: ósmej, dziewiątej i dziesiątej.
Najlepsze czasy osiągnęła „dziewiątka” Rafała Grzesińskiego. Zawodnik grupy Scyzzor.com już w pierwszej próbie zdeklasował rywali. Różnicę przekraczająca cztery sekundy, gdy cały przejazd trwał, u większości uczestników, niewiele ponad dwie minuty, należy uznać za znaczną. Zawodnik obdarzony przez kolegów ze Scyzzora pseudonimem „Kiler” osiągnął czas 2:04.78, podczas gdy zajmujący drugie miejsce Dominik Nowak odnotował wynik 2:08:59 .
W drugim przejeździe zwycięzca poradził sobie z wysoko postawioną poprzeczką- Waldemar Kluza ukończył próbę z rezultatem 2:04.06. Czas Rafała Grzesińskiego był jednak jeszcze lepszy: 2.02:86. Trzeci przejazd oznaczał już jednoznaczne potwierdzenie dominacji „Kilera”: 2.02:04 okazało się wynikiem nie do pobicia. Najgroźniejszy rywal nie poprawił swego rezultatu- w drugim przejeździe „wykręcił” czas 2:04.63, a więc pojechał o sześć setnych sekundy wolniej od Grzegorza Dula, który po podsumowaniu wyników z dwóch najlepszych prób wywalczył trzecią lokatę.
Na szczęście próby sprawnościowe to nie tylko zabawa dla posiadaczy szybkich i, co tu ukrywać bardzo drogich samochodów. Oczywiście, najwięcej emocji licznie zgromadzonym na torze kibicom dostarczała opisana już rywalizacja pojazdów z napędem na cztery koła o pojemności silnika powyżej 2000 centymetrów sześciennych czyli klasy VI. Z samochodowej imprezy amatorskiej można jednak wrócić z pucharem także Fiatem Uno. Sztuka ta udała się Bartłomiejowi Jarońskiemu, który zajął trzecie miejsce w klasie I, w której jeszcze do niedawna z powodzeniem rywalizowały popularne „maluchy”. Obecnie jest ona zdominowana przez Seaty Arosa. Małe, zwinne samochodziki z Piotrem Ćwieluchem i Rafałem Chedą za kierownicą, zajęły dwie pierwsze lokaty wśród aut o pojemności silnika nie przekraczającej jednego litra.
Piotr Ćwieluch z czasami: 2:23.63 i 2:22.32 w klasyfikacji łącznej był trzydziesty szósty, zostawiając w pobitym polu m.in. kierowcę Subaru Impreza STI.
Klasa II to auta, których tzw. pojemność skokowa to od ponad 1000 do 1300 centymetrów sześciennych. Tu rywalizują głównie Cinquecento i Seicento. Pierwsze trzy miejsca w tej klasie zajęli: Sebastian Bujak (Seicento), Karol Twardowski (Cinquecento) i Bartosz Pawlik (Seicento).
W trzeciej z klas, obejmującej samochody o pojemności silnika przekraczającej 1300 a mniejszej niż 1600 ccm startowała jedyna kobieta- Agnieszka Glock w Fordzie Puma. Pierwsze sześć miejsc należało jednak do Hond: Piotr Mizak i Robert Mazurkiewicz zajęli dwie pierwsze lokaty za kierownicą modelu Civic, trzecie miejsce przypadło CRXowi Macieja Piwnika.
Klasa IV to od ponad 1600 do 2000 centymetrów sześciennych pojemności skokowej silnika. Zwyciężyły w niej również dwie Hondy Civic: pierwsza należy do zawodnika Scyzzor.com Artura Siudaka, druga do Grzegorza Baji. Na najniższym stopniu podium stanął kierowca Renault Megane Artur Wolski.
Klasy V i VI różni tylko przeniesienie napędu- w obu występują samochody o pojemności silnika większej niż 2000 ccm: opisana już „Szóstka” to auta czteronapędowe , „Piątka”- samochody z napędem na jedną oś. W klasie V dwa wiekowe już BMW E30 z dwoma Rafałami: Fedorowiczem i Kitą wyprzedziły… Porsche 911 Ryszarda Zyszczyńskiego. Taki sam był skład podium w klasie RWD, czyli samochodów z napędem na tylne koła.
Sumaryczną klasyfikację aut napędzanych na przód wygrał Artur Siudak przed Piotrem Mizakiem i Rafałem Mazurkiewiczem.
W zawodach uczestniczyło 94 kierowców. Wyśmienite warunki pogodowe przyciągnęły na tor także sporą liczbę kibiców. Z tego względu organizatorzy planowali cztery przejazdy każdego z zawodników. Niestety czwartą próbę przerwano ze względu na wyciek oleju w jednym z aut. Plama na leśnym odcinku oznaczała zakończenie rywalizacji.
Mimo to imprezę należy uznać za udaną. Warto było obserwować nie tylko poczynania zawodników, ale i same auta, wśród których znalazło się wspomniane już Porsche, Fiaty 125P, rzadko spotykany Fiat 128. Na mnie spore wrażenie zrobiła obecność na starcie Opla Astry w niezbyt kojarzącej się ze sportem samochodowym wersji… kombi.
Andrzej Szczodrak