Hymn złocisto-krwistych

„Tyle było dni do utraty sił, do utraty tchu tyle było chwil” – śpiewane przez kilka tysięcy gardeł, a żółto-czerwone szaliki podniesione w górę. Marek Grechuta chyba nigdy nie przypuszczał, że jego piosenka stanie się hymnem kibiców piłkarskich w Kielcach.

Kibice Legii śpiewają „Sen o Warszawie” Niemena, kibice Liverpoolu „You will never walk alone”, a wszystko wskazuje na to, że hymnem kieleckich kibiców stanie się piosenka Marka Grechuty „Dni, których nie znamy”. Wspólne śpiewanie miało miejsce już podczas sobotniego meczu z Górnikiem Zabrze. W momencie kiedy z głośników popłynęły pierwsze takty, wszyscy kibice wstali z miejsc, podnieśli szaliki i wspólnie odśpiewali piosenkę. Śpiewali zarówno czterdziestolatkowie, wychowani na Grechucie, jak i nastolatki.

– To było premierowe wykonanie, ale myślimy, że z meczu na mecz będzie lepiej, bo piosenka idealnie pasuje do nastroju panującego na stadionie – mówi Paweł Jańczyk z Radia Tak FM, dbający o muzyczną oprawę meczów przy ul. Ściegiennego.

Dlaczego właśnie Grechuta? – Na ostatnim meczu przy ul. Szczepaniaka na pożegnanie stadionu kibice wywiesili transparent z fragmentem tej piosenki. Stąd pomysł, żeby zacząć ją puszczać – odpowiada Jańczyk. Równocześnie na forum internetowym klubu zaczęła się dyskusja nad hymnem, pojawił się wątek „Może jednak Grechuta?”. Kibice zaczęli dokładnie analizować słowa piosenki i znaleźli wiele analogii do kieleckiej drużyny. Np. słabsza formę Grzegorza Piechny z początku sezonu tłumaczyli słowami. „Pewien znany ktoś… Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł, choć majątek prysł, on nie stoczył się, wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”. Sprawdziło się i „Kiełbasa” znowu zaczął strzelać.

„Dni, których nie znamy” mają „czarować” dalej. Dla Marka Grechuty, który jest nie tylko wykonawcą, ale także autorem słów tej piosenki, jej popularność w Kielcach może być pocieszeniem. 61-letni artysta zmaga się bowiem z ciężką chorobą. Od kilku lat nie wypowiada się publicznie. Muzykę do „Dni, których nie znamy” skomponował Jan Kanty Pawluśkiewicz. Kiedy się dowiedział o jej popularności w Kielcach, był nieco zaskoczony. – Oj, nabieram respektu do kibiców z Kielc. Mają naprawdę dobry gust – mówi. – Mam nadzieję, że dla wielu młodych ludzi będzie to początek przygody z piękną muzyką – dodaje.

Piosenka nie ma żadnego związku z Kielcami, ale Jan Kanty Pawluśkiewicz od kilku lat współpracuje z kieleckim Teatrem im. S. Żeromskiego. – Jak przyjadę do Kielc, to postaram się przyjść na jakiś mecz – zapowiada. Obiecuje też, że opowie o wszystkim Markowi Grechucie. – Na pewno go to ucieszy – mówi.

W tym roku mija 35 lat od wydania „Dni, których nie znamy” na płycie zespołu Anawa pt. „Korowód”. – To beatlesowski utwór. Słychać w nim te charakterystyczne bębny, którymi byłem wtedy zachwycony – podkreśla Pawluśkiewicz. „Dni, których nie znamy” to oprócz „Niepewności” największy przebój Marka Grechuty.

Piotr Burda Gazeta Wyborcza