W środowy wieczór Kielczanie będą mogli zobaczyć podświetlony Święty Krzyż. Iluminacja klasztoru uświetni millennium świętokrzyskie, nie będzie za to drogi krzyżowej. Jeśli tylko dopisze pogoda, w środę o godz. 20, odbędzie się pierwsza próba oświetlenia klasztoru na Świętym Krzyżu.– Święty Krzyż jest miejscem widzianym z wielu miejsc, odległych o kilkadziesiąt kilometrów. Na razie jego panorama jest zdominowana przez wieżę telewizyjną, my musimy to naprawić – mówi Mirosław Sulma z krakowskiej firmy ES System, która przygotowuje iluminację. Ta sama firma dwa lata temu rozświetliła kielecką katedrę. – Święty Krzyż to jednak trudniejsze zadanie. Oświetlenie musi mieć walor kameralny dla osób znajdujących się przed klasztorem i panoramiczny, by można było podziwiać widoki z daleka – podkreśla Sulma. Dlatego zaplanowano kilka prób, podczas których ustali się najbardziej optymalne ustawienie projektorów. – My w tym czasie będziemy objeżdżać okolicę, aby ocenić efekt – mówi wykonawca.
Autorowi projektu iluminacji zależy na dwóch rzeczach. – Chcę pokazać kopułę klasztoru, bramę i dzwonnicę, a zarazem podkreślić nastrój szczytu wzgórza – negatyw lasu na tle klasztoru – tłumaczy Sulma.
Na decyzję który wariant iluminacji zostanie przyjęty będą mieć wpływ misjonarze oblaci, gospodarze klasztoru na Świętym Krzyżu. – Oświetlenie jest częścią millennium świętokrzyskiego, więc pojawi się na stałe przed czerwcem przyszłego roku, kiedy to planujemy główne obchody – zapowiada Karol Lipiński, ekonom zakonu.
Niestety, nie będzie natomiast drogi krzyżowej z Nowej Słupi na Święty Krzyż, która – zdaniem ojców oblatów – istniała przed wiekami, a którą chcieli odtworzyć przed obchodami millennium. Dyrekcja Świętokrzyskiego Parku Narodowego nie zgodziła się na wzniesienie pięciu nowych kapliczek, które miały stanąć na tzw. drodze królewskiej: od figurki św. Emeryka do klasztornej bramy.
Projekt drogi krzyżowej przygotował Urząd Gminy w Nowej Słupi, na jego realizację uzyskano fundusze z Unii Europejskiej. – Nie rozumiemy tego sprzeciwu, przecież droga krzyżowa ma historyczne uzasadnienie, a drewniane stacje nie stanowią żadnego zagrożenia dla przyrody – mówi Zdzisław Dudzic, wójt Nowej Słupi. Jego opinię potwierdza ojciec Karol Lipiński. – To był szlak pątniczy już od końca XVI wieku; dwie zachowane kapliczki to jego pozostałość – mówi.
ŚPN nie zmienia zdania. – To byłaby zbyt duża ingerencja w krajobraz. Droga krzyżowa może powstać, ale nie na terenie parku – kategorycznie stwierdza Wojciech Hajduk, dyrektor ŚPN. Upiera się, że nie ma historycznego uzasadnienia dla drogi krzyżowej z Nowej Słupi. Zwraca też uwagę na moralny aspekt sprawy. – Jan Paweł II mówił w Parlamencie Europejskim, że szacunek dla przyrody jest szacunkiem dla jej stwórcy, czyli Boga. Jako katolik wyznaję tę zasadę – uzasadnia swój sprzeciw.
Piotr Burda Gazeta Wyborcza