Zalew w Cedzynie skażony

W sobotę rano ktoś zauważył, że do Lubrzanki płyną ścieki od strony przepompowni w Leszczynach – mieszkańcy powiadomili służby ratownicze. Jako pierwsi zjawili się strażacy. Nie mogąc się dostać do przepompowni, zawiadomili konserwatorów.Dopiero po dwóch godzinach uruchomiono przepompownię i zatrzymano wypływ. Jak się okazało pływak był zanieczyszczony i doszło do zatkania urządzeń. W efekcie czego zbiornik przepełnił się.

Przepompownia należy do Urzędu Gminy Górno. Ale mieszkańcy i strażacy nie doczekali się reakcji ze strony władz. – Moja rola się już kończy – powiedział po trzech godzinach pracy bryg. Krzysztof Janicki, zastępca komendanta Miejskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej. – Doszło do skażenia biologicznego wody, władze powinny przysłać tu specjalistów z ochrony środowiska. Tylko problem w tym, że tu nie ma z kim rozmawiać. Wielokrotnie dzwoniłem do wójta Górna Jarosława Królickiego, ale nie odbierał telefonu. Również wysłani po niego policjanci wrócili z kwitkiem.

Chwilę potem zamiast wójta na rowerze zjawił się jego… syn. Gdy mieszkańcy zaczęli pytać o ojca, chłopak uciekł. – Wójt jak zwykle chowa głowę w piasek – mówi sołtys Leszczyn Jan Hińcza. – Zamiast tutaj przyjechać jako zwiadowcę syna nasyła.

Krzysztof Janicki wyręczył wójta i skontaktował się z Małgorzatą Janiszewską ze Świętokrzyskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że jest tu złe rozwiązanie techniczno-budowlane. Bo kto buduje studzienkę kanalizacyjną zaledwie 33 metry od rzeki? Przyślemy tu nadzór budowlany, który skontroluje, czy przepompownię wybudowano zgodnie z projektem. A my będziemy sprawdzać jak była eksploatowana. Do tego czasu zakazujemy kąpieli i połowu ryb.

O skażeniu został również poinformowany dyżurny wojewody. – Ponieważ nie ma nikogo z władz gminy, przekazaliśmy pismo sołtysowi wsi, żeby powiadomił wójta o obowiązku zabezpieczenia terenu i oznakowaniu – mówi Krzysztof Janicki.

Teraz sanepid będzie robił pomiary i badał wodę z zalewu. Jednak nie wiadomo dokładnie, przez ile dni fekalia lały się do rzeki. Mieszkańcy mówią, że od dwóch dni było czuć smród w okolicy. Rybacy już w piątek zauważyli śnięte ryby. – Na pewno dzieciom nie pozwolimy się kąpać w zalewie – zapowiadają mieszkańcy. Zamierzają zawiadomić prokuraturę. – Z naszych podatków utrzymujemy ochronę środowiska w gminie. Zamiast siedzieć na stołkach, niech ruszą w teren. Postępowanie w tej sprawie prowadzi również posterunek policji w Górnie. Na razie Cedzyna jest zamknięta dla wędkarzy i amatorów kąpieli, nie wiadomo na jak długo.

Agnieszka Białek Słowo