Aż 38 starych, około stuletnich drzew – głównie klonów i lip – chcą wyciąć urzędnicy w Zagnańsku, żeby powstały tam szersza droga i parkingi. – Przecież największym skarbem tego terenu jest przyroda – protestują mieszkańcy. I szukają pomocy, gdzie tylko się da.Chodzi o ulicę Spokojną na odcinku od cmentarza do kościoła św. Rozalii i św. Marcina.
Gmina chce ją poszerzyć, zbudować chodniki i parkingi. Żeby to zrobić, trzeba wyciąć 38 z 65 stojących tam drzew.
Zgodę na rozpoczęcie takiej inwestycji dał już Waldemar Pietrasik, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Kielcach
W uzasadnieniu swojej decyzji pisze, że "W zasięgu oddziaływania przedsięwzięcia nie występują obszary o krajobrazie mającym znaczenie historyczne, kulturowe lub archeologiczne". Choć w tym samym dokumencie dwie strony dalej zauważa, że "inwestycja zlokalizowana jest w Suchedniowsko-Oblęgorskim Obszarze Chronionego Krajobrazu, będącym jednocześnie otuliną Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego".
Mieszkańcy o tym, że stare lipy i klony mają być wycięte, dowiedzieli się na początku kwietnia i od razu wysłali do urzędu gminy wniosek o ustanowienie ul. Spokojnej "zabytkową aleją drzew". Argumentowali, że turystów przyciągają w tamte okolice przede wszystkim atrakcje przyrodnicze. Sugerowali, że nie można być województwem stawiającym na walory krajobrazu, a jednocześnie dewastującym go. – Absolutnie nie jesteśmy przeciwko jakimkolwiek inwestycjom, bo powinniśmy się rozwijać, ale nie kosztem tak pięknych drzew – mówi Dorota Jabłońska, jedna z inicjatorek akcji ratowania alei. Takie samo pismo wysłali m.in. do: starostwa powiatowego, marszałka województwa i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Kielcach. Jednak nigdzie mieszkańcy nie uzyskali pomocy.
A urzędnicy z Zagnańska odrzucili wniosek ustanowienia miejsca zabytkowym, bo "niektóre drzewa są obumarłe, połamane i nie rokują szans na przeżycie". – Dlaczego w takim razie nikt się nimi wcześniej nie zajmował? Łatwiej ściąć, niż się zatroszczyć? – pyta Jabłońska.
Jerzy Bujalski, inny z mieszkańców, podkreśla, że potencjał gminy to właśnie krajobraz. – Tetrapod i dąb Bartek to za mało. Musimy zrozumieć, że szczególną ochroną powinny być objęte elementy przyrodnicze krajobrazu, m.in. aleje starych drzew, których nieuzasadnionego usunięcia nie da się zrekompensować, sadząc nowe – mówi.
Wójt Zagnańska Szczepan Skorupski uspokaja, że sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. – Na pewno wytniemy cztery drzewa, które są w złym stanie i których wycięcia domagają się właściciele sąsiadujących z nimi nieruchomości. Co do reszty ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła – mówi.
Dodaje, że gmina szuka takich rozwiązań, żeby można było wyremontować drogę i oszczędzić pozostałe zdrowe drzewa.
Jednym z nich ma być wykupienie terenów od prywatnych właścicieli, tak by chodnik można było położyć za aleją, mniej więcej dwa metry od drogi.
– Inwestycja jest dopiero w trakcie projektowania i wiele może się w niej jeszcze zmienić. Może być i tak, że żadne drzewo poza tymi czterema już nie ucierpi – twierdzi Skorupski.
Prezes Międzynarodowego Towarzystwa Uprawy i Ochrony Drzew Stanisław Stryczyński, który zajmuje się też największą chlubą Zagnańska – dębem Bartkiem, twierdzi, że jeśli rzeczywiście zostaną wycięte tylko cztery drzewa, to nie ma się czym martwić. Zaraz jednak dodaje: – Ta aleja powinna być zachowana, należy ją zabezpieczyć i pielęgnować. Może być nawet uznana za pomnik przyrody.
To jednak nie zadowala mieszkańców. W internecie opublikowali petycję, by aleja została uznana za zabytkową. Można ją znaleźć na stronie www. petycjeonline.com. Podpisy złożyło już ponad 300 osób z całej Polski.
Pismo w tej sprawie trafiło też do wojewody świętokrzyskiego Bożentyny Pałki-Koruby. – Sprawa budzi kontrowersje. Musimy przeanalizować problem i dopiero wtedy będziemy wiedzieć, czy możemy coś zrobić, czy mamy jakieś pole manewru – mówi rzeczniczka prasowa wojewody Agata Wojda.
Jakub Wątor, kielce.gazeta.pl