Odkrycia w Korytnicy i Pińczowie

Sezon archeologiczny w pełni – sześć grobów z bronią i ceramiką odkryli archeolodzy w lesie w Korytnicy, a w Pińczowie odkopano piętnastowieczną wieżę. Poszukiwania w Korytnicy rozpoczęły się na początku lipca. –Las to dla nas dosyć nietypowe stanowisko – mówi Andrzej Przychodni, archeolog z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Wyjaśnia, że zazwyczaj badania w tej okolicy prowadzono na polach albo podczas prac budowlanych, bo wtedy najłatwiej znaleźć przypadkiem pojedyncze ślady. – W lesie to trudniejsze – tłumaczy Przychodni. – Pomógł nam trochę ksiądz Stanisław Skurczyński, archeolog amator, który badał okolice Korytnicy już w latach 20. ubiegłego wieku. Z jego dokumentów wynikało, że w tym miejscu było pole, a w okolicy znajdowano skorupy. Postanowiliśmy więc spróbować – mówi Przychodni.

Opłaciło się. Najpierw między drzewami, po zdjęciu ponadmetrowej warstwy piachu, natrafiono na ślady pola ornego z okresu międzywojennego, nieco głębiej były groby kultury przeworskiej. Do wczoraj zbadano ich sześć, w większości mocno uszkodzonych. Były w nich m.in. ceramika, kości, fragment ostrza miecza jednosiecznego oraz metalowe fibule, czyli zapinki sprzed 2200 lat. – Wszystkie znaleziska przeszły przez stos ciałopalny, są więc mocno uszkodzone. Ale ich wartość historyczna jest spora – wyjaśnia Przychodni.

To nie koniec odkryć archeologicznych w regionie świętokrzyskim. Naukowcom i studentom z Uniwersytetu Łódzkiego już udało się odkopać północno-wschodnią wieżę zamku w Pińczowie. – Na początku lipca, było widać tylko jej zarys. Teraz jesteśmy ponad cztery metry głębiej i dokopaliśmy się niemal do skały, na której wybudowano zamek – mówi Aleksander Andrzejewski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Już wiadomo, że piętnastowieczna wieża Oleśnickiego powstała z ciosów kamiennych i była bardzo ładnie zdobiona. – Najcenniejszymi znaleziskami są właśnie duże fragmenty marmurowych ozdób z framug okien i drzwi. To świadczy o znaczeniu tej budowli – mówi Aleksander Andrzejewski.

Do końca sierpnia archeolodzy chcą jeszcze m.in. dokopać się do wieży północno-zachodniej. – Zdjęliśmy już sporo gruzu i lada chwila powinniśmy natrafić na jej ślad. Wiemy, że gdzieś tu jest, ale to na razie szukanie trochę po omacku – twierdzi Andrzejewski.

Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza