Lotnisko – okno na Świat ?

W tym tygodniu zapadnie decyzja, czy budowa lotniska Kielce będzie sfinansowana z Regionalnego Programu Operacyjnego.– Bez lotniska Kielce stracą możliwości rozwoju – mówią zwolennicy inwestycji w Obicach. Przeciwnicy argumentują, że w województwie brakuje dróg, kanalizacji, wodociągów i przede wszystkim te braki cywilizacyjne należy nadrabiać z unijnych funduszy. Kto ma rację?

– Nie wyobrażam sobie stolicy województwa w Unii Europejskiej bez lotniska. Bez portu nie mamy co marzyć o rozwoju, bo żaden poważny inwestor nie przyjedzie – argumentuje prezydent Kielc Wojciech Lubawski.

– Teren w Obicach to było ostatnie miejsce w pobliżu Kielc nadające się na lotnisko. Gdybyśmy wstrzymali się z wyborem o kilka miesięcy i ten grunt byśmy stracili – argumentuje prezydent. – Miejsce wybrała specjalistyczna firma. Lotnisko w Masłowie nie nadaje do rozbudowy. Ale ono też jest potrzebne, jako sportowe i rekreacyjne – stwierdza Wojciech Lubawski.

BEZ WSPARCIA ANI RUSZ

Pomysł budowy międzynarodowego lotniska pasażerskiego i towarowego Kielc podzielił mieszkańców i polityków. Szokująca okazała się kwota potrzebna na realizację portu – 500 milionów złotych – bo tak kosztownej inwestycji w województwie jeszcze nie było. – Na pas startowy z nawigacją i dachem dla pasażerów potrzeba 150 milionów złotych.

Resztę pochłonie infrastruktura. Na przykład 100 milionów potrzeba na budowę szybkiej kolejki Busko – Kielce i drugie tyle na nowe połączenia drogowe – twierdzi prezydent.
Jakkolwiek by jednak liczyć, wychodzi to gigantyczna kwota 500 milionów złotych, której miasto bez pomocy nie zgromadzi. Przecież roczny budżet Kielc jest zaledwie większy od niej o 100 milionów złotych. Bez pieniędzy z unijnych funduszy i budżetu państwa marzenia o lotnisku można wsadzić między bajki. A bez wsparcia marszałka województwa w staraniach o euro na pieniądze nie ma co liczyć.

Kubeł zimnej wody spadł na zwolenników lotniska, gdy okazało się, że pomysł nie został wpisany do projektu Regionalnego Programu Operacyjnego. „Zadbał” o to poprzedni marszałek Franciszek Wołodźko. Argumentował, że z tego programu budowy lotnisk nie można finansować. Inwestycja pochłonęłaby aż 70 procent unijnych pieniędzy na rozwój transportu w województwie, w którym dobrych dróg jest jak na lekarstwo. Poza tym uznał przedsięwzięcie za nieuzasadnione ekonomicznie, bo jego zdaniem większość lotnisk przynosi straty, które musiałoby pokrywać miasto kosztem inwestycji.

PRZECIWNIK ODSZEDŁ

– Poprzedni marszałek to był jedyny wysuwający argumenty przeciwnik budowy lotniska, innego w naszym regionie nie znam. Jest jeszcze jeden człowiek, ale w Krakowie, który nokautuje naszą inwestycję. Uważa, że Kielce będą konkurencją dla Balic – informuje prezydent Kielc Wojciech Lubawski. – A moim zdaniem my będziemy dla Balic wybawieniem. One nie mają możliwości rozbudowy, a liczba pasażerów będzie rosła i to Kielce mogą ich przejąć. Na razie w Krakowie jeszcze na nas nie liczą i wolą skierować się ku Katowicom, ale zmienią zdanie. Będziemy nad tym pracować.

Argumenty byłego marszałka zbili jego koledzy z innych województw, ponieważ aż połowa z nich wprowadziła do swoich projektów regionalnych programów operacyjnych budowy lotnisk czy modernizację już istniejących tego typu obiektów.

Nowy marszałek województwa Adam Jarubas z PSL jest przychylny inwestycji i chce pomóc zdobyć jak najwięcej pieniędzy na lotnisko w Obicach. – Port lotniczy Kielce jest potrzebny, to nie ulega wątpliwości, choć nie wszyscy tak uważają, nawet w moim ugrupowaniu – przyznaje.

– Jest to strategiczna inwestycja, niezbędna dla rozwoju miasta, które jest drugim ośrodkiem targowym w kraju i dla regionu. W tym tygodniu zbierze się komitet Regionalnego Programu Operacyjnego i zastanowimy się, jak wprowadzić ją do programu. Chcę przeznaczyć na nią 50 milionów euro. Zastanawiam się jak ją wpisać, aby nie zablokować starań o kolejne fundusze. Musimy je dostać z kilku źródeł, a nie tylko z Regionalnego Programu Operacyjnego, ponieważ z niego potrzebujemy pieniędzy także na inne inwestycje – przyznaje marszałek.

LEWICA TROCHĘ ZA, TROCHĘ PRZECIW

Budowa lotniska ma być finansowana z zewnętrznych pieniędzy, ale niewykluczone, że i Rada Miasta w Kielcach będzie musiała coś dorzucić z miejskiej kasy. Czy radni popierają tę inwestycję?

– Przed wyborami przeprowadziliśmy ankietę wśród kielczan, czy lotnisko jest potrzebne. Aż 72 procent odpowiedziało, że tak, więc jak możemy być przeciwni? – mówi Robert Siejka, przewodniczący Klubu Lewica i Demokraci w kieleckiej Radzie Miasta.

– Jestem za budową lotniska. Kielcom i całemu regionowi jest ono potrzebne, bez niego nie ma mowy o rozwoju. Jednak nie przekonuje mnie lokalizacja w Obicach. Mamy lotnisko w Masłowie i moim zdaniem tam trzeba inwestować. Konieczne są dokładne analizy i badania kosztów, nie można Masłowa tak szybko odrzucać. Tam mogłyby lądować mniejsze samoloty, takie do dziesięciu pasażerów, to wystarczy. Większe lotniska mamy blisko, bo w Krakowie czy Katowicach. Ostatnio jechałem do Krakowa 50 minut, a na ryby do Obic jadę 35-40 minut. Wystarczy zbudować dwupasmową drogę, aby dojechać do Balic równie szybko jak do Obic, nie ponosząc kosztów na budowę lotniska. Moim zdaniem są one gigantyczne – wyraża opinię Robert Siejka.

Tomasz Bogucki, przewodniczący Porozumienia Samorządowego Wojciecha Lubawskiego, dowodzi: – Jestem zwolennikiem budowy portu lotniczego w Obicach. To okno na świat. To możliwość rozwoju dla całego regionu, miasta, a także Targów Kielce. Lotnisko to koło napędowe gospodarki. Poprawi ono konkurencyjność tej części Polski. Nie chcę dyskutować z wyborem lokalizacji w Obicach. Zrobili to fachowcy, uwzględniając aspekty ekonomiczne, finansowe, bezpieczeństwa czy społeczne.

Jarosław Karyś, przewodniczący Klubu Prawa i Sprawiedliwości w kieleckiej Radzie Miasta: – Lotnisko w mieście wojewódzkim, leżącym w Unii Europejskiej, to wkrótce będzie standard. Tak jak telefon czy komputer u każdego w domu, co jeszcze kilka lat temu było luksusem. Bez niego nie będą się rozrastały Targi Kielce. Musimy się starać przekonać Unię Europejską, że jest nam ono niezbędne i walczyć o pieniądze.

Przeciwnicy argumentują, że lotniska nie są dochodowe, ale nie można dochodów przeliczać tylko na zyski z lotów, jeszcze jest rozwój regionu. Co do lokalizacji lotniska nie wypowiadam się, bo się nie znam na lotnictwie, od tego są eksperci.

Jacek Wołowiec, przewodniczący Klubu Platformy Obywatelskiej w kieleckiej Radzie Miasta: – Ścierają się dwa obozy, jedni uważają, że lotnisko to gwarancja rozwoju i okno na świat, drudzy, że bardziej są nam potrzebne szybkie połączenia drogowe i wtedy bez problemu możemy korzystać z lotnisk w Rzeszowie, Krakowie czy Katowicach. Uważam, że jeśli dostaniemy pieniądze z zewnątrz, to możemy budować swój port lotniczy, ale nie przy udziale własnych pieniędzy. Lotnisko to nie jedyna droga rozwoju regionu, są inne – ocenia Jacek Wołowiec.

Agata KOWALCZYK kowalczyk@echodnia.eu