Można pospacerować po pięknym ogrodzie, zobaczyć, jak mieszkają zakonnicy, zajrzeć do piwnic i tajemniczych lochów, a także poznać niezwykle bogate i burzliwe dzieje klasztoru pod Stopnicą. Klasztor wraz z kościołem ufundował wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński z żoną Zofią.– Budował go za zgodą króla Władysława IV, równocześnie z zamkiem Krzyżtopór. Dla nawracania kalwinów i arian – podkreśla oprowadzający po klasztorze ksiądz Stanisław Dadej. – Od 58 lat sercanin, od 17 lat w Stopnicy – tak się przedstawia.

Księża sercanie są gospodarzami klasztoru w 1979 roku. Zbudowany jednak został w 1639 roku dla franciszkanów-reformatów, którym służył przez ponad trzy wieki. – Zasłużyli się bardzo, patriotycznie i duszpastersko. Ginęli w powstaniach, kilku wywieziono na Syberię – mówi ksiądz Dadej.

Historia klasztoru jest niezwykle bogata i burzliwa. W czasie potopu służył za schronienie Żydom, był rabowany przez wojska szwedzkie i księcia Rakoczego. W 1787 roku odwiedził go król Stanisław August Poniatowski. – Z Ukrainy wracał, na stopnickim zamku się zatrzymał. Był księżycowy wieczór, przyszedł zwiedzić klasztor, złożył datek – opowiada ksiądz Dadej.

We wrześniu 1914 roku w zabudowaniach klasztornych stacjonowali ułani rotmistrza Mieczysława Beliny-Prażmowskiego i odwiedził ich tam brygadier Józef Piłsudski. „Zwiedzałem nazajutrz klasztor jeden z nielicznych, jakie pozostały w Królestwie. Klasztor miał tęgie mury, stał dosyć odosobniony od miasta i zwiedzając go, przychodziła mi myśl, aby tam właśnie zatrzymać się” – napisał później we wspomnieniach „Moje pierwsze boje”.

Tęgie mury nie wytrzymały w drugiej połowie 1944 roku, kiedy to Stopnica i okolice były miejscem zaciętych walk o przyczółek baranowsko-sandomierski. W ostrzeliwanym z obu stron klasztorze ukrywało się ponad tysiąc okolicznych mieszkańców. 7 listopada Niemcy wysadzili kościół. Nie został odbudowany. Pozostało z niego jedynie arkadowe przejście do kaplicy św. Anny z resztkami muru. Widnieje na nim epitafium fundatora Stefana Bidzińskiego, wojewody sandomierskiego. Tam, a także na dawnym klasztornym cmentarzu, znaleźć można tablice i pomniki poświęcone m.in. zmarłym z rodów Lanckorońskich, Sołtyków, Rupniewskich. Na terenie klasztoru spoczywa matka Jana Chryzostoma Paska, a według tradycji także sam pamiętnikarz, który gospodarował w pobliskim Smogorzowie.

Z ołtarza głównego dawnego kościoła ocalała głowa z rzeźby Chrystusa, która teraz znajduje się w kaplicy domowej na poddaszu odbudowanego klasztoru. Uratował się też obraz św. Antoniego, namalowany przez przebywającego w klasztorze w czasie wojny prof. UJ Józefa Kaczmarczyka. Jak tłumaczy ksiądz Dadej, to dlatego św. Antoni jest teraz patronem kościoła urządzonego w jednym z klasztornych skrzydeł. Sercanie chcieli też w ten sposób podziękować świętemu za szczęśliwą odbudowę klasztoru.

W jego podziemiach znajdują się piwnice, a także tajemnicze lochy. Według legendy miały prowadzić do stopnickiego zamku. Ksiądz Dadej usiłował rozwikłać ich tajemnicę i doszedł do wniosku, że służyły raczej jako karcer, czyli miejsce pokuty dla grzesznych zakonników.

Z myślą o pielgrzymach i turystach sercanie urządzili w klasztorze małe muzeum z eksponatami przywiezionymi z prowadzonych przez nich misji. Można tam zobaczyć figurki Jezusa i Matki Boskiej wykonane z kości słoniowej, rogów bawolich, hebanu. Są także wyroby ludowe z Afryki i Filipin, maski z Indonezji, buddyjskie figurki czy obrazy z Zairu.

Jak tam trafić

Kąty Stare to część Stopnicy. Aby tam dojechać, należy z drogi krajowej Kielce – Tarnów tuż przed Stopnicą skręcić w lewo. Zwiedzanie klasztoru odbywa się w każdą niedzielę o godz. 15. W innych terminach też jest możliwe, ale po uprzednim uzgodnieniu telefonicznym (tel. 377 90 49).

Janusz Kędracki Gazeta Wyborcza