– Chciałabym, żeby nasze dobra rodzinne nie zostały doszczętnie zniszczone, żeby została pamięć o nas – mówiła księżna Jadwiga Drucka-Lubecka po spotkaniu z wojewoda świętokrzyskim Włodzimierzem Wójcikiem. Rozmawiała z nim o odzyskaniu rodzinnego majątku w Bałtowie.Księżna Drucka-Lubecka była u wojewody z mężem. Ponad godzinę rozmawiali o możliwościach odzyskania resztek rodzinnego majątku w Bałtowie. Księżna uśmiechała się, gdyż rozmowa miała miły przebieg, a poza tym w nocy urodził się jej siódmy wnuczek.
Druccy-Lubeccy wyjechali z Polski na przełomie 1944 i 1945 roku. W Bałtowie z ich majątku został ośmiohektarowy park z XVIII i XIX wieku, a w nim mocno zdewastowany pałac z przełomu XIX i XX wieku.
– Kiedy odwiedziłam Polskę w 1986 roku i zobaczyłam pałac, to po prostu się rozpłakałam. Teraz mamy mocne postanowienie, żeby go odzyskać i doprowadzić do renowacji – mówiła księżna. Dodała, że w tej chwili rodziny nie stać na remont. – Gdybym była milionerką, to sama wyremontowałabym pałac. Nie jestem, niestety. Dziś spotkałam się z wojewodą, żeby ustalić pewną ścieżkę, żeby sprawdzić, jakie mamy możliwości, z kim mamy się kontaktować i kogo pytać – podkreśliła.
Na razie nie chce zdradzać dokładnie swoich planów, co po remoncie miałoby mieścić się w pałacu. Wczoraj prosiła wojewodę, żeby go nie sprzedawać. – Najważniejsze to odrestaurowanie budynku. Moja rodzina chciałaby, żeby było to robione pod naszym okiem. Potem mógłby powstać tam np. dom kultury – zaznaczyła.
– Wojewoda obiecał pomoc w uzyskaniu informacji, które interesowały księżną Jadwigę Drucką-Lubecką – powiedziała Beata Ryń, rzecznik prasowy wojewody świętokrzyskiego.
Księżna mieszka w Belgii, ma cztery siostry.
Anna Roży Gazeta Wyborcza