Bywalcy kieleckiego Czerwonego Fortepianu mieli okazję wysłuchać w środę wykładu pod tytułem "dlaczego pop Meli Koteluk to dobry pop?". Muzyka, z którą smarkula strzeli sobie selfie, a brodaty drwal wypierze ją w ulubionej flaneli. Pytanie nie wymagało referendum i odpowiedziało na siebie samo - zwiewnym, ale konkretnym koncertem. Gdyby dało się go wypić, to smakowałby pewnie jak herbata z prądem.