Śpiew ptaków zwiastuje nadchodzący dzień. Otwieram oczy, jest jeszcze ciemno. Wracam do snu. Budzi mnie odruch rozgrzewającego pocierania jednej stopy o drugą. Prawa, lewa. I zmiana. Znów otwieram oczy. Różowa poświata. Siadam i przez otwór wentylacyjny z siatki pod dachem namiotu widzę coś niesamowitego. Przypuszczenia potwierdzają się po założeniu okularów. Wschodzi słońce.