Bader sięga po swoje „Dzienniki kołymskie” i pokazuje okładkę z mężczyzną jadącym na motorze: To niejaki Jurij Sałatin. Gadałem z nim dwie doby. Bez przerwy. Dobrze wiem, bo dyktafon pokazał mi dokładnie 48 godzin. Oczywiście któryś z nas musiał sobie troszeczkę kimnąć, ale drugi nawijał dalej. Później sam nieśmiało kładę na stoliku swój skromny sprzęt nagrywający.