Myślę, że mało kto nie oglądał a przynajmniej nie słyszał piosenek z tego widowiska choć od premiery upłynęło już kilkanaście lat i trochę się ”Metro” pozmieniało. Zmienili się wykonawcy – co niestety troszkę smuci – choć nowe twarze niejednokrotnie napawają optymizmem jak i układ samego widowiska a nostalgia z pierwowzorem robi swoje.Idea Metra pozostaje jednak uniwersalna i nadal ściera się z rzeczywistością – to prawdziwe i smutne, ale chyba fenomen tego widowiska właśnie na tym się opiera. Można mniej lub bardziej cenić umiejętności aktorskie, choreograficzne i wokalne odtwórców dzisiejszego „Metra” i pierwowzoru sprzed 15 lat, ale i tak od tamtej pory nie powstał w naszym kraju żaden inny musical, który mógłby mu dorównać albo, co najmniej konkurować.
Jednak „Świat się zmienia, Padają mury, otwierają się granice, Teatr też się zmienia…” Zmiany te choć widoczne osobiście mi nie przeszkadzają i myślę, że fanom oryginału również. To tyle na temat treści a teraz kilka słów na temat formy.
Zorganizowanie tego widowiska w nowiuteńkiej hali sportowej – choć przykro to mówić – jest kompletnym nieporozumieniem i oddaje w pełni ignorancję artystyczną organizatorów oraz pokazuje to, o czym traktuje samo przedstawienie – pogoń za kasą i komercję w sztuce. Po pierwsze widowisko zostało zorganizowane w hali, której akustyka kompletnie nie nadaje się do organizowania takiego typu przedsięwzięć – okropny pogłos, bardzo mocno obniżył walory artystyczne widowiska a szczególnie partie wokalne.
Dlaczego musicalu nie wystawiono na scenie KCK? To pytanie do organizatorów, choć odpowiedź nasuwa się sama. Po drugie połowa widzów, którzy zajęli miejsca na trybunach hali może czuć się oszukana – przynajmniej w pierwszej części aranżacja sceny uniemożliwiała im w pełni oglądanie spektaklu. Na szczęście w przerwie została usunięta, choć nie wiadomo czy planowo czy na wyraźną prośbę zasiadającej na trybunach widowni. Mimo to nie zazdroszczę widzom siedzenia na tak niewygodnych krzesłach przez ponad dwie godziny trwania spektaklu.
Dziwie się, bo według mnie wszyscy tam zasiadający powinni wystąpić do organizatora o zwrot przynajmniej połowy ceny biletu z tytułu braku możliwości oglądania pierwszej części. Po trzecie – dojazd, parkingi i organizacja ruchu przed i po koncercie to dramat – samochody parkowały na trawnikach, na poboczach okolicznych ulic i dosłownie wszędzie tam gdzie było to tylko możliwe. A sam dojazd? No cóż mamy piękną halę, ale czy ktoś zapomniał o drogach dojazdowych? Ulice prowadzące do hali przy ul. Bocznej nie są utwardzone i nie widziały nigdy asfaltu :). I
Podsumowując hala piękna, ale na tego typu widowisko nie warto tam się wybierać! Nie nadaje się na przedstawienia i koncerty muzyczne ze względu na akustykę i sportowe przeznaczenie obiektu. O dzwoniących w trakcie spektaklu telefonach komórkowych oraz widzu, który filmował przedstawienie z tylnego rzędu nie będę się rozpisywał – poniżej wszelkiej krytyki.