Skalpel

Wrocławski duet Skalpel wydał pod koniec zeszłego roku drugi, długo wyczekiwany album Konfusion. Grupa, poza sukcesem na Zachodzie (kontrakt z Ninja Tune), została też doceniona w Polsce.Niedawno przyznano jej Paszport „Polityki”. W uzasadnieniu werdyktu jury konkursu napisało: nagroda za oryginalny mariaż jazzu i elektroniki, za swobodne i twórcze przekraczanie granic muzycznych stylów.

Polish jazz

Według Wikipedii, skalpel to mały, bardzo ostry nożyk chirurgiczny o jednostronnym ostrzu, używany do cięcia miękkich tkanek. Zgodnie z nazwą, wrocławianie z niezwykłą precyzją wycinają sample ze starych analogowych płyt z polskim jazzem, miksując z nich przedziwny muzyczny melanż. Pięć lat temu, po sukcesie wspólnej trasy koncertowej z DJ Vadimem, znany tylko wąskiemu gronu słuchaczy duet dwóch polskich producentów – Marcin Cichy i Igor Pudło, podpisał kontrakt ze słynną londyńską wytwórnią Ninja Tune. Wielu uznało to za żart, jednak sprawa stała się faktem, kiedy na początku 2003 roku grupa zadebiutowała minialbumem Sculpture. Krążek stał się jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych roku, tak w Polsce, jak i za granicą. Świeży muzyczny powiew z kraju do niedawna
postrzeganego jak egzotyczna prowincja chyba zaskoczył niejednego europejskiego konesera muzyki. Ale trzeba przyznać, że muzycy Skalpela podeszli do swojej pracy z wyjątkowym wyczuciem i pietyzmem. Hipnotyczne, nieco mroczne kompozycje na bazie dokonań Stańki, Komedy, Namysłowskiego i wielu gwiazd polskiego jazzu (niekoniecznie znanych na Zachodzie) już przy pierwszym słuchaniu robią piorunujące wrażenie. Z jednej strony po głowie kołacze się myśl, że gdzieś już to słyszeliśmy, z drugiej zaś nie sposób się przyczepić i zarzucić grupie plagiat lub wtórność.

Brak kompleksów

W 2004 roku Skalpel wydał swój debiutancki album Skalpel. Płyta, zapowiadana entuzjastycznie wielkimi billboardami w głównych miastach Europy, spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Co złożyło się na sukces tego wrocławskiego duetu? Wydaje się, że brak kompleksów (tak charakterystyczny i paraliżujący wielu polskich wykonawców) oraz oryginalne spojrzenie na muzykę. Muzycy Skalpela w twórczy i świeży sposób łączą jazzowe brzmienia z tanecznymi rytmami i elementami innych stylów, m.in. trip- i hip-hopu. Inna rzecz, że Skalpelowi udało się idealnie wstrzelić w swój czas. Na rynku muzycznym od wielu lat panuje niesamowite zamieszanie. Narzeka się na brak dominującego kierunku i jałowość wielu nowych stylów; na drugim biegunie znajdują się propozycje niejednoznaczne stylistycznie, wymieszane i trudne do sklasyfikowania. Wydaje się, że muzycy Skalpela świetnie wypełnili stylistyczną lukę, choćby po acid jazzie. Na ich krążku są dania dla różnego rodzaju smakoszy. Prostota i oszczędność wykorzystanych środków, poparte nieskrępowaną wyobraźnią, zaowocowały płytą spójną, nawet na swój sposób przebojową. Muzyka Skalpela to nie hermetyczne albumy jazzowe dla koneserów, ale produkt ze wszech miar przystępny, nawet dla mniej wyrobionego słuchacza. I w tym leży chyba największa zaleta twórczości grupy.

Zamieszanie

Niezwykle ważną rolę w twórczości wrocławiaków odgrywają przestrzeń i oddech. W jednym z utworów z pierwszej płyty padają angielskie słowa: stereofoniczny dźwięk wyrzeźbiony w przestrzeni, które świetnie charakteryzują styl i poszukiwania muzyków.
Na najnowszym krążku Konfusion słychać to równie wyraźnie. Taką płytę mogliby z powodzeniem nagrać The Cinematic Orchestra, jednak jest w tej muzyce coś, co brzmi zadziwiająco znajomo i swojsko. Może chodzi o pewien słowiański spleen (o którym śpiewała Kora z Manaamu), a może składa się na to specyfika brzmienia naszego jazzu, jakże inna od światowych produkcji tamtego czasu. Trudno powiedzieć… W każdym razie Skalpel nadal jest w świetnej formie, okrzepł i udowodnił, że jest konsekwentny, ale nie nudny. W każdym z utworów słychać wielką muzyczną erudycję obu członków duetu, osłuchanie z nagraniami nie tylko naszych rodzimych jazzmanów, ale prawdziwych tuzów tego gatunku. Pobrzmiewają zarówno echa be-bopu, elektrycznego fusion z lat 70., jak i klasycznego jazzu spod znaku Blue Note.

O ile pierwsze płyty Skalpela mogły stanowić próbę oswojenia Europy z dokonaniami polskiego jazzu, Konfusion jest dziełem dojrzalszym i odważniejszym. Muzycy udowodnili, że ich zainteresowania się nie zmieniły, a warsztat uległ wzbogaceniu.

Bonusy

Oficjalnie zespół nagrał tylko trzy płyty, jednak w swoim dorobku ma jeszcze krążek 1958 Breaks. To szczególne wydawnictwo, przeznaczone tylko na rynek polski. Znajdują się na nim utwory z wcześniejszych winylowych singli oraz ekskluzywne remiksy.

Ciekawostką jest fakt, że po przyjęciu Polski do Unii opiniotwórczy periodyk muzyczny New Musical Express uznał Skalpel za jedyny oryginalny zespół z wszystkich 10 nowych państw członkowskich. Reszta krajów miała do zaoferowania jedynie kopie zachodnich wzorów.

Dariusz Klimczak / o2.pl