Jak też wyglądać może „Historia rokędrola”? Po odsłuchaniu płyty Jedynej Maści nie mam wątpliwości, że musi być ona sarkastyczna, wyraźnie ludyczna, podszyta niepokojem i depresją – przede wszystkim zaś, komiczna.Dźwięki, które można usłyszeć na płycie na pewno nie zawiodą fanów rocka, który tętni w każdej z proponowanych pięćdziesięciu minut muzyki. Twórcy otwarcie przyznają się do inspiracji zespołami punkrockowymi, np. The Ramones. We wszystkich piętnastu utworach czuć ducha punkrocka, z jego najważniejszymi wyróżnikami muzycznymi. Ale siła tej płyty tkwi nie w muzyce, lecz w tekstach. Utwory gloryfikujące rocka, albo opowiadające o doświadczeniach znanych każdemu człowiekowi, takich jak przeczucie zbliżającej się śmierci czy starość i zmęczenie życiem, zyskują zupełnie nowy wydźwięk, ze względu na ich kabotyński charakter i muzyczną aranżację, które nie pozwalają brać ich na poważnie. Jedyna maść śpiewa o przeczuciu śmierci wynikającym z kłucia w kości, o tym, że ludziom trzeba „pomusz”, w jednym z utworów spersonifikowana starość prowadzi specyficzny handel wymienny, dając zmarszczki i zabierając włosy.
Biorąc do ręki gotowy produkt kieleckiego zespołu, w oczy rzuca się jego oprawa, która doskonale współgra z treścią. Grafika Grzegorza Sobczaka, który w zespole pełni zaszczytną funkcję „łojącego w bęben” opatrzona komicznymi komentarzami nie budzi wszelkich wątpliwości co do charakteru płyty. „Historia Rokędrola” spodoba się fanom klasycznego rocka i jego wrogom, ucieszy znawców i tych dopiero zaczynających swoja przygodę z muzyką o cięższym brzmieniu: przede wszystkim zaś sprawi frajdę ludziom nie biorącym otaczającego ich świata na poważnie.
KiniaMa
Autorka tekstu poleca spojrzenie na jedyną w swoim rodzaju, internetową stronę zespołu: www.jedynamasc.art.pl.