Półplayback, cięcia i odmowy

Rozpoczynający się 46 Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu ma szansę przejść do historii jako najbardziej bojkotowana impreza od czasów stanu wojennego.Brzmi to absurdalnie, ale jest prawdopodobne. Choć nawet festiwal z 1983 r. przyciągnął znaczące nazwiska, sypnął ciekawymi koncertami i świetnymi piosenkami. Nagrodę dziennikarzy otrzymał wówczas Jonasz Kofta, w konkursie „Premier” triumfowali Lombard z hitem „Szklana pogoda”, Jacek Skubikowski z „Jedynym hotelem w mieście” oraz Andrzej Rybiński z „Nie liczę godzin i lat” (na tego ostatniego mogą się krzywić amatorzy ambitniejszego popu, ale piosence trudno odmówić prawa do miana szlagieru). A co mamy szansę zapamiętać z tegorocznych koncertów?

Program 46. Opola zaczął sypać się na długo przed startem. Pierwsze problemy pojawiły się na wstępnym etapie wyboru kandydatów do jednego ze sztandarowych koncertów – „Superjedynek”. O wykreślenie z grona kandydatów do tej przyznawanej w plebiscycie TVP nagrody poprosili Kazik Staszewski oraz grupa Strachy Na Lachy. Kazik odmówił komentarzy (jego niechęć do udziału w jakichkolwiek konkursach jest znana), ale Strachy Na Lachy nie pozostawiły wątpliwości: „Jako zespół nie chcemy swoją twórczością, nazwą i czymkolwiek innym w jakikolwiek sposób być kojarzeni z obecną ekipą dowodzącą państwową telewizją. Bawcie się sami – bez nas i nie naszym kosztem” – oznajmił lider grupy Krzysztof „Grabaż” Grabowski.

W niedzielnych „Superduetach” zabraknie artystki jak mało kto kojarzonej z opolskim amfiteatrem – Maryli Rodowicz. – Nie dogadaliśmy się co do formuły – tłumaczy rzecznik festiwalu Radek Brzóska. Rodowicz nie spodobał się scenariusz, według którego znani artyści są zapraszani na scenę przez młodych wykonawców, na dodatek TVP nie zaakceptowała wokalistki, z jaką gwiazda chciała zaśpiewać w duecie. – Wydawało mi się, że to ja pierwsza powinnam wejść na estradę i poprosić na nią przedstawiciela młodego pokolenia – tłumaczyła Rodowicz. – I na to nawet zgoda była. Ale gdy zaproponowałam, by tą młodą artystką była Doda, to im się włos na głowie zjeżył. Powiedzieli, że nie i już. W tej sytuacji zrezygnowałam.

Artyści zaczęli się też wykruszać z koncertu „Premiery” – najpierw z listy swoje nazwisko wycofała Urszula, potem dołączył do niej zespół Bracia. Powód? TVP chce, aby podczas koncertu artyści występowali z półplaybacku. – Nie jesteśmy trójwymiarowym dodatkiem do muzyki puszczanej z pyty – oświadczyli Bracia. – Poza tym szanujemy opolską publiczność.

Telewizja twierdzi, że półplayback to z jednej strony wymóg techniczny, który daje możliwość lepszej realizacji, z drugiej – efekt kryzysu. Koniecznością poszukiwania oszczędności tłumaczy również inne cięcia – w tym roku występujące na festiwalu gwiazdy same muszą np. zapłacić za pobyt w hotelu.

Dorzućmy do tego jeszcze wpadki organizacyjne (zakwalifikowana do konkursu „Premier” piosenka Nataszy Urbańskiej „Mała” okazała się nową wersją pewnego bałkańskiego przeboju, a anonsowany jako uczestnik koncertu „Superjedynek” zespół Coma nie pojawi się w amfiteatrze, bo gra w tym czasie gdzie indziej) oraz fakt, że zabraknie nie tylko niektórych gwiazd, ale i nagród (Kryształowego Kamertonu – patrz niżej), a okaże się, że tegoroczny festiwal może zostać zapamiętany głównie ze względu na to, co się na nim nie wydarzyło.

A co mimo wszystko będzie miało miejsce? W niedzielę w „Superduetach” zobaczymy Jerzego Połomskiego w towarzystwie zespołu Łzy, Kasię Kowalską śpiewającą z Wojciechem Gąsowskim, Edytę Górniak ze Zbigniewem Wodeckim i Kayah z Ryszardem Rynkowskim.

W sobotę w pięciu kategoriach – Debiut, Płyta, Artysta, Zespół i Przebój Roku – rozdane zostaną „Superjedynki”. Kandydaci w większości sprawiają wrażenie wziętych z łapanki. Zespołem roku ma szansę zostać mdły Pin, debiutantem – równie bezbarwny Pectus, o tytuł płyty roku walczy album formacji Manchester, słynącej z tekstów w rodzaju: „Hej dziewczyno, nie oddawaj się na pierwszej randce/choć wiruje świat po piwach i po wódki szklance”.

Już dziś swoimi nowymi piosenkami będą nas próbowali zainteresować m.in. Maciej Maleńczuk, Ryszard Rynkowski, Ania Wyszkoni z zespołu Łzy oraz – w tym gronie niespodzianka – Stanisława Celińska z zespołem Los Locos.

Wcześniej jednak kuriozum – przygotowany na otwarcie koncert „Gwiazdorskie Towarzystwo Wokalno-Muzyczne”, na którym popularni aktorzy (Joanna Trzepiecińska, Katarzyna Skrzynecka, Piotr Gąsowski, Piotr Adamczyk, Borys Szyc i Tomasz Karolak) zaśpiewają i zagrają na instrumentach we własnych wersjach piosenek Wilków, Oddziału Zamkniętego, Anny Jantar i Bogusława Meca.

Zwłaszcza program tego koncertu pozwala zobaczyć nieobecność Rodowicz i Kazika w nieco innym świetle. No bo właściwie czego mieliby szukać na imprezie, która coraz bardziej przypomina jarmarczne show niż legendarny festiwal polskiej piosenki?

Robert Sankowski, Gazeta Wyborcza