O.S.T.R.

Co Ostry ma sprzątać, nie od dziś wiadomo – i ma do tego prawo, bo każdą nową płytą udowadnia, że jest wielkim artystą.Ma prawo do mówienia o wszechogarniającej miernocie wśród polskich producentów, co zresztą robi od dawna, ale nie zapomina o innych. Obrywają i media, i politycy, także polskie „celebrities”. Ostry nie porzuca jazzu, kolaboruje z funkiem. Analogowe syntetyczne instrumenty łączy z klasycznymi skrzypcami, fortepianem czy fletem. Dorzuca sample z polskiego hip-hopu i filmów ery PRL-u, a DJ Haem umiejętnie wplata w to skrecze. Ma mnóstwo pomysłów, niejednokrotnie jeden utwór mógłby być dwoma.
Całość przyprawia featuringami: Sadat X’a, El Da Sensei’a, Brother J’a, Cadillac Dale’a i Caspar Hauser’a. Płytę wypełnia po brzegi. A jeżeli to mało, dodaje jeszcze drugą – instrumentalną.