Świetliki, odkąd skończyłam 16 lat, towarzyszyły mojemu okresowi dojrzewania artystycznego i czasu wstępnej dorosłości. Dlatego musiałam mieć ich nową płytę „Las putas melancólicas”.Kupiłam i nie żałuję, chociaż wokal Lindy nie jest porywający. Świetlicki i tak jest bardziej wyrafinowany i delikatniejszy na kacu. A płyta jest po prostu fajna: zmysłowa i soczysta. Są kawałki subtelne jak „Filandia”, ale i horrorystyczne („Lalka Tadzika”) Dołożenie sekcji dętej i kwartetu smyczkowego dodało Świetlikom dojrzałości.
Tak jak poprzednie płyty Świetlików ilustrowały moje dotychczasowe życie to mam nadzieję, że „Las putas” wgrają się w moje dalsze życie duszy i wystarczą na oczekiwanie kolejnej płyty.
Aleksandra Imosa