Najlepszym dowodem na to, czym jest dziś Coldplay może być fakt transmitowania ich koncertów na żywo nawet poprzez Youtube. Mamy do czynienia z muzyczną instytucją, ale czy to źle w przypadku, kiedy instytucja swoją muzyką broni się sama?Chris Martin, wokalista zespołu, prywatnie i publicznie mąż Gwyneth Paltrow, zapowiadał, że płyta jest koncept-albumem, bardziej intymną od poprzedniej historią miłosną z happy endem inspirowaną popularnym serialem telewizyjnym „The Wire”. Ta nadęta artystowska wizja, idąc śladem „Viva La Vida” jest raczej żaluzją powiewająca na przestrzennym zefirku, tj. profesjonalnie skrojonych utworkach na płycie.
Coldplay od zawsze był dla mnie uściśnięciem ręki pomiędzy niszową kakofonią artystów majspejsowskich a obraźliwą tandetą list przebojów. I to też sztuka.
Grzegorz Rolecki