Porażające dance macabre wytańczone na didżejskiej konsoli podczas Firmamentu 2011 każe przypuszczać, że najnowsza wizualno-muzyczna opowieść Igora Boxxa, ex-członka duetu Skalpel, jest projektem głównie scenolubnym.Obscenicznie brutalne obrazy w połączeniu z obezwładniającą, taneczną wręcz, muzą nie są propozycją dla każdego. Jedni wychodzili z sali dziwnie oczyszczeni ściekającym ze sceny brudem, a drudzy opuszczali ją w połowie koncertu. Nie ma się co dziwić – intensywność tej elektronicznej suity nieźle sobie igra ze zdolnościami percepcyjnymi odbiorcy.
Impresja z grabionego powojennego Wrocławia, jądra ciemności i zepsucia, na szczęście broni się także przy słuchaniu w domu, tj. niebyciu obryzganym krwią, potem, spermą i łzami. Cisza, wbrew pozorom, czasem pozwala usłyszeć więcej.
grol