Kariera Anji Garbarek, córki norweskiego saksofonisty Jana Garbarka, nabiera rumieńców. W styczniu wydała płytę Briefly Shaking, jest też autorką ścieżki dźwiękowej do najnowszego filmu Luca Bessona Angel-A, który 17 marca wszedł na ekrany polskich kin.Muzyczna kotka
Różnie bywa z karierami dzieci znanych muzyków. Neneh Cherry, córka awangardowego jazzmana Dona Cherry, zadebiutowała z wielkim hukiem pod koniec lat 80. Wydawało się, że tę uroczą czekoladkę z kręconymi lokami czeka wielka międzynarodowa kariera, tymczasem do dziś ukazały się tylko trzy jej płyty i wszystko wskazuje na to, że świat o niej zapomniał. Trochę inaczej ma się rzecz z Norą Jones, córką Ravi’ego Shankara, mistrza gry na sitarze. Sława ojca w żaden sposób nie przytłumiła młodej wokalistki ani nie utrudniła jej startu; radzi sobie ona w show biznesie bardzo dobrze, kto wie czy nie lepiej od taty.
Anja Garbarek miała ten sam problem co koleżanki – od początku kojarzona była z ojcem. Siłą rzeczy porównywano ich dokonania, co akurat w tym przypadku całkowicie mija z celem. Jan Garbarek grał i nadal gra mniej lub bardziej czysty jazz, podczas gdy Anja skręca w stronę ambitnego popu. Elementy jazzu pojawiają się w jej piosenkach sporadycznie, raczej jako ozdobniki, jednak nic nie wskazuje, aby kiedykolwiek próbowała rywalizować z ojcem.
Pierwszy album Anji, wydany w 1992 roku, nastawiony był na skandynawski rynek i nosił wiele mówiący tytuł Velkommen Inn. Młoda, wówczas 22-letnia wokalistka, chciała bardziej przedstawić się rodakom niż podbijać świat. Płyta podobała się w Norwegii, jednak w innych krajach dowiedziano się o śpiewającej córce Garbarka dopiero w 1996 roku. Ukazał się wtedy jej album Balloon Mood, wysmakowana porcja elektronicznych dźwięków, stanowiąca intrygujące tło dla słodkiego i melancholijnego głosu wokalistki. Aż prosi się, żeby w tym miejscu wymienić dwie inne Skandynawki – Björk i i Stinę Nordenstam. Szczególny klimat północnej Europy musi odciskać jakieś piętno na tamtejszych artystach, bo z ich płyt – mimo że tworzą w innych miejscach – przebijają charakterystyczny smutek i nerwowość. Balloon Mood przywodzi też na myśl skojarzenia z twórczością Laurie Anderson i Kate Bush – swoistych muzycznych kotek, chodzących własnymi ścieżkami i nie poddających się aktualnym modom i trendom.
Poszukiwania stylu
Anja Garbarek przyznaje w wywiadach, że w jej domu zawsze słuchało się dużo muzyki – pod tym względem zarówno ojciec, jak i matka, są istnymi maniakami, ich półki aż uginają się od płyt. Wśród ulubionych artystów wymienia Briana Eno i Milesa Davisa. Mimo otwartego przyznawania się do inspiracji, piosenkom norweskiej wokalistki nie można zarzucić wtórności. Czuć, że uparcie poszukiwała własnego stylu. Znalazła go chyba na kolejnej płycie, zatytułowanej Smiling & Waving (2001). Pomógł jej w tym niewątpliwie Marius DeVries, współtwórca sukcesów Björk, Massive Attack i Madonny, z którym artystka współpracuje od kilku lat. Krążek jest zdecydowanie dojrzalszy, jednorodny i spójny. I, co ważne, pierwszy wydany w dużej, międzynarodowej wytwórni. Nie jest to łatwa muzyka; niespecjalnie nadaje się do puszczania w radio w godzinach największej słuchalności, raczej do spokojnego, samotnego słuchania wieczorami.
Na styl Anji Garbarek składają się powolne, senne rytmy, melancholijne tonacje, mądrze wykorzystana elektronika, świetne partie basu i smyczków, ale przede wszystkim miękki, ciepły głos samej wokalistki. Płyta została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków; do dziś uważana jest przez wielu za jej najlepszy krążek. Album powstał w Londynie, gdzie artystka przeniosła się na przełomie wieków. Na tak duży sukces złożyła się także praca wielu znakomitych gości biorących udział w nagraniu. Przede wszystkim należy wspomnieć Stevena Wilsona z Porcupine Tree, Marka Hollisa – wokalistę Talk Talk i rewelacyjnego basistę Steve’a Jansena (m.in. Japan i Rain Tree Crow).
Soundtrack i tata
Płytą Smiling & Waving zachwycił się Luc Besson. Do tego stopnia, że napisał do Anji list, w którym zaproponował współpracę przy swoim kolejnym projekcie. Nie odzywał się przez ponad 4 lata, aż w 2005 roku zaprosił artystkę do Paryża na rozmowy dotyczące ścieżki dźwiękowej do filmu Angel-A. Podczas spotkania usłyszał najnowszą płytę Anji Garbarek Briefly Shaking. Szczególnie przypadł mu do gustu utwór Can I Keep Him, który nie tylko znalazł się na soundtracku, ale promuje również sam film.
Wokalistka podkreśliła, że podczas pracy nad najnowszym albumem pragnęła zmienić trochę swój muzyczny wizerunek. Złożyło się na to kilka spraw, m.in. została matką i wróciła do rodzinnej Norwegii. W przeobrażeniu pomógł jej nowatorski producent Gisli, którego poznała przypadkiem, szukając odpowiedniego studia nagraniowego. Z racji tego, że Anja nie gra na żadnym instrumencie, może sobie pozwolić na zwariowane pomysły, które zawodowemu muzykowi nawet nie przyszłyby do głowy. W ten sposób rodzą się często jej niecodzienne rozwiązania dźwiękowe.
Warto wspomnieć o ojcu Anji – Janie Garbarku. Ten światowej sławy saksofonista jazzowy bardzo pomaga córce przy produkcji jej kolejnych albumów. Ma polskie korzenie – jego dziadek był Polakiem, ale ani on, ani Anja, nie mówią w naszym języku.
Dariusz Klimczak. www.o2.pl