19 września 2010 – to data pamiętna dla mnie I setek fanów niemieckiej kapeli power metalowej Blind Guardian. Tegoż wieczora warszawską Stodołą zawładnęły takty największych hitów ślepego strażnika, który jak się okazało w naszym kraju ma wierną publikę.Wokalista Hansi Kurch obiecał, ze nie popełni już grzechu zaniechania, jakim była częstotliwość koncertowania w Polsce. Po 20 latach działalności zespół po raz pierwszy w kraju nad Wisłą był w tamtym roku na Płock Cover Festival, na którym nie dane mi było być. Gdy pojawiły się pogłoski o koncercie w Warszawie już wiedziałam, że to właśnie tam spełni się jedno z moich największych koncertowych marzeń.
Po odczekaniu w gigantycznej kolejce oraz wysłuchaniu całkiem niezłego szwedzkiego Steelwing, jak się okazało dość znanego warszawskiej publiczności, Blind Guardian rozpoczął taktami „Sacred Worlds” trwający ponad półtorej godziny koncert. Z racji wejściówki medialnej na trzy pierwsze piosenki mogłam bez oporów podziwiać zespół i bezczelnie ich fotografować z pierwszego rzędu. Blind Guardian pokazało polskiej publice świetną formę i wspaniałą set listę :
1. Sacred Worlds
2. Welcome To Dying
3. Born In A Mourning Hall
4. Nightfall
5. Fly
6. Time Stands Still (At The Iron Hill)
7. The Quest For Tanelorn
8. Majesty
9. A Past And Future Secret
10. Turn The Page
11. Tanelorn (Into the Void)
12. Imaginations From The Other Side
Bisy:
1. Wheel of Time
2. The Bard’s Song – In The Forest
3. Valhalla
4. Lord Of The Rings
5. Mirror Mirror
Set niczym spełnione marzenie niejednego fana kapeli. Hansi rozgrzewał publiczność, rzucając czasem polskimi słówkami, chwaląc polską kiełbasę, bigos czy wódkę (standard). Wokalista czarował nie tylko głosem (który wcale nie stracił na mocy) ale charyzmą sceniczną, wywołując w publice czystą euforię. Dało się zresztą odczuć, że fani byli spragnieni muzyki Guardianów, ponieważ wyśpiewywali prawie każdą piosenkę, na równi z Hansim, który uznał nas zresztą za najlepszą publikę na trasie promującej „At The Edge of Time”. By to udowodnić muzycy zagrali ubłagane przez publiczność „Majesty”, chociaż już dawno zarzekali się ze nie zagrają tej piosenki na żadnym koncercie.
Mocną stroną koncertu było znakomite oświetlenie oraz wizualna oprawa, która potęgowała klimat każdej następnej piosenki. Hansi, Andre oraz Marcus czyli stara gwardia Blindów dawała wspaniały popis umiejętności, ale tegoż wieczoru basista Oliver Holzwarth miał także swoje pięć minut. Hansi powiadomił rozgrzaną publikę o urodzinach basisty na odzew nie było trzeba długo czekać, bo wszyscy zgranym głosem odśpiewali wzruszonemu Olivierowi 100 lat. Ktoś także rzucił na scenę bukiet kwiatów, co Hansi uznał za dość nietypowy prezent dla kapeli power metalowej.
Warszawska publika wywalczyła aż pięć bisów, w tym moje ukochane Valhalla oraz Mirror Mirror na których nastąpiła wielka euforia publiczności. Nie mogło się obyć bez „The Bard’s Song – In The Forest„ , którą odśpiewała publika.
Blind Guardian to nie tylko baśniowe teksty oraz klimatyczna głębia, ten koncert pokazał jaki „diabelski potencjał” wciąż posiada ta grupa. Moc i energia towarzyszyła muzykom przez cały koncert, a opuszczająca Stodołę publika czuć będzie tą moc przez długi czas…
Żaneta Lurzyńska
www.mystic.bloblo.pl
Zdjęcia z koncertu na stronie :
http://www.zanetalurzynska.pl/blog/?p=364