Björk Gudmundsdottir znów szokuje

Na najnowszym albumie Björk „Medúlla” słychać niemal wyłącznie śpiew a cappella. Charakterystyczny, zachrypnięty głos ekscentrycznej piosenkarki z Rejkiawiku, wspierają m.in. Rahzel – najlepszy na świecie beatboxer z formacji The Roots, Narodowy Chór Islandii i Dokaka, mistrz japońskiego śpiewu a cappella.38-letnia wokalistka w rozmowie z dziennikarką „Newsweeka” Lorraine Ali tłumaczy, dlaczego uważa instrumenty za przeżytek i broni swojego niesamowitego pomysłu.

Newsweek: Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz wysłuchałam albumu „Medúlla”, nie zauważyłam, że nagrałaś go prawie bez użycia instrumentów. Płyta jest bardzo bogata muzycznie – słychać na niej najróżniejsze efekty: od głębokich basów po ciekawe aranżacje chóralne. Nie powiedziałabym, że to czysty śpiew a cappella.

Björk: Traktuję twój komentarz jak komplement. Dobrze, że nie odnosisz wrażenia, że czegoś na tym albumie brakuje. Przed wysłuchaniem płyty nie powinnaś robić założenia, że to będzie coś niesamowitego. Powinnaś po prostu wsłuchać się w tę muzykę. W tle – na które składają się odgłosy bębnów i dźwięki basów – wspaniale brzmią ci wszyscy zwariowani faceci, wydający z siebie niesamowite dźwięki. To wszystko tworzy cudowny efekt końcowy, który jest możliwy tylko dzięki niesamowitym możliwościom ludzkiego głosu.
Rozmawiała Lorraine Ali Newsweek