Fantastyczny, żywiołowy koncert SEX MACHINE BAND w Karczmie był z pewnością najlepszą muzyczną imprezą sobotniej nocy w rozhulanym mieście Kielce. Przez blisko trzy godziny zachwycona publika mogła chłonąć niesamowitą energię, podziwiać znakomity warsztat i „czarną” żywiołowość lubelskiego zespołu, którego sześciu muzyków zdołałoby rozbujać nie tylko najzagorzalszych przeciwników tańca, ale chyba nawet słonie.
Stuprocentowy funk, którego nie powstydziłby się sam James Brown, to w wielkiej mierze zasługa lidera Suhego vel Sushkina (gra również w formacji Bloo Zbir). Wielkie brawa za fantastyczne solo na trąbce z motywem przewodnim z filmu „Dzieci Sancheza”.Tłumów nie było, a szkoda, bo to był naprawdę świetny koncert. Z niecierpliwością czekam na kolejny, Panowie Karczmiarze.