Winnica się przeprowadza

Najsłynniejszy kielecki lokal co prawda zajmie miejsce domu towarowego Ludwik, ale wszyscy są zgodnie że starego klimatu i atmosfery nie da się odtworzyć.– Takie są plany, bo niestety, obecna lokalizacja nie pozwala na pełne rozwinięcie działalności. Nad restauracją jest kamienica mieszkalna i nie można organizować np. głośniejszych zabaw po godz. 22 , bo lokatorzy się skarżą – mówi Wiesław Berka, dyrektor do spraw administracji Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”.

Wyjaśnia, że skargi powtarzają się co jakiś czas. – Trudno mówić o jakiejś regularności, ale one skutecznie motywują do przenosin, chociaż to miejsce rzeczywiście jest charakterystyczne – przyznaje – Po za tym obecna siedziba nie należy do Społem, a jest tylko dzierżawiona – dodaje.

O planach przebudowy domu towarowego Ludwik pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Przedstawiciele PSS „Społem” wyjaśniali, że kiedyś najnowocześniejszy kielecki sklep odbiega od obecnego standardu i trzeba go przebudować. Planowano, że przy ul. Staszica pozostanie bar, ale miejsce sklepu zajmie elegancka restauracja. Wahano się tylko, czy nowy budynek będzie jedno, czy dwu piętrowy.

– Decyzja już zapadła. Nowy obiekt w pierwszym etapie będzie jedno piętrowy, bo to trochę tańsze rozwiązanie, ale jego konstrukcja pozwoli na dobudowę kolejnej kondygnacji, jeżeli znajdziemy partnera. Projekt już powstaje, ma zostać ukończony w pierwszej połowie 2007 roku – informuje Berka. Podkreśla, że nowy budynek będzie bardzo elegancki. – Obydwie elewacji – od strony ul. Staszica i od strony Silnicy – mają mieć równie atrakcyjny wygląd – zapewnia. Budowa może się zacząć w przyszłym roku i jest wstępnie wyceniona na 6-7 mln zł.

Pracownicy Winnicy nie cieszą się z przeprowadzki. – Szkoda tej restauracji. To był taki elegancki lokal i trudno będzie odtworzyć jego charakter w innym miejscu – mówi jedna z kelnerek. Jej koleżanka dodaje. – Gdy przyszłam tu do pracy, to był to najelegantszy lokal i przychodziły tłumy. Teraz gości jest chyba trochę mniej, ale i społeczeństwo zbiedniało i nie każdego stać na żarkoje – mówi.

Pracownicy lokalu niechętnie wypowiadają się na temat przeprowadzki. – Ale szkoda tego miejsca. A po za tym ze skargami przychodzą tylko młodsi sąsiedzi. Ci starsi już się chyba przyzwyczaili – mówią.

Mieszkańcy się cieszą. – Dla mnie to bardzo dobra informacja. Mieszkam tu już dwa lata. Przed przeprowadzką spodziewałam się, że będzie głośno, ale to co jest w praktyce, przeszło moje oczekiwania – mówi pani Jolanta, mieszkająca na pierwszym piętrze nad restauracją.

Wspomina, że najgorzej było podczas ostatnich andrzejek. – Nawet wzywałam policję, ale nie przyjechała. Poszłam też do szefa Społem i tam usłyszałam, że Winnica wyprowadzi się prawdopodobnie w ciągu dwóch lat – dodaje pani Jolanta.

Z wyprowadzki cieszy się jej sąsiadka. – Ja tu mieszkam od lat 50. i kiedyś, jeszcze w czasach gdy była to restauracja Źródlana, rzeczywiście mi ten lokal przeszkadzał bardzo. Teraz jest już lepiej, ale i słuch mi się przytępił. Ale lepiej, żeby jej tu nie było – mówi starsza kobieta.

Ryszard Mikurda, regionalista, były szef Polskiego Związku Motorowego
To ostatnia kultowa restauracja w Kielcach, a kiedyś były jeszcze dwie Jodłowa na rogu ul. Równej i Buczka, oraz Świętokrzyska na ul. Sienkiewicza. Ale to Winnica była najsłynniejsza i najelegantsza. Nie było sławnej osoby, która byłaby w Kielcach i nie odwiedziła Winnicy. Chodzili tam nawet abstynenci na wspaniałe żarkoje. Pamiętam, że trzeba było mieć niezłe znajomości, żeby dostać zaproszenie na bal sylwestrowy. Do dziś pozostał sentyment i dobra kuchnia. Sam gdy mam ochotę na śledzia, to jem go tylko w Winnicy. I chociaż na wystroju restauracji, który nie zmienił się chyba od lat 70., widać socrealizm, to jest to niepowtarzalny klimat, którego nie da się przenieść. Szkoda, żeby stracić to miejsce i uważam, że może lepiej zastanowić się nad przebudową i jakimś wyciszeniem. Sam nie odwiedzam tego lokalu późno w nocy, ale trochę dziwię się też protestującym mieszkańcom. Po pierwsze, teraz jest tam ciszej, a po drugie, to są konsekwencje mieszkania nad restauracją i dlatego osoby starsze, z mojego pokolenia, pewnie rzadziej protestują. Myślę, że trzeba jej bronić w tym miejscu.

————-
Winnica
Najsłynniejsza kielecka restauracja swoją nazwę i charakterystyczny wystrój otrzymała w 1976 roku, gdy Kielce nawiązały współpracę z pierwszym miastem partnerskim – Winnicą na Ukrainie. Lokal ma więc wystrój nawiązujący do kultury ukraińsko-radzieckiej z tego okresu. Słynął i słynie z podawanego w nim żarkoje, czyli gulaszu w cieście i oczywiście znajduję się przy ul. Winnickiej, która swoją nazwę też otrzymała w 1976 roku. Dziś duża porcja żarkoje kosztuje 26 złotych. W lokalu 46 stolików dla 180 osób. Najlepszy opis Winnicy można znaleźć na forum na stronie internetowej www.inwestycje.kielce.pl – „Winnica – tradycja i jakość sama w sobie :), jak za dawnej komuny, ale to jest to! Osoby z innych miast nie mogą się nadziwić się, że jeszcze przetrwał taki lokal. Spory wybór jedzenia, dobre, szczególnie żarkoje i kompocik”.

Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza