”Paw królowej” Doroty Masłowskiej

Stało się! Dorota Masłowska napisała drugą książkę: „Paw królowej” – Język „Pawia królowej” jest tak znakomity, że czytelnik obdarzony słuchem literackim poczuje skurcz w żołądku: każde słowo tej 150-stronicowej powieści jest na swoim miejscu. Ale czas już zadać 22-letniej pisarce kilka pytań.Już w „Wojnie polsko-ruskiej…” pokazała, że ma ucho do współczesnej muzyki. Tym razem podporządkowała jej całą książkę, utrzymując ją w rytmach i rymach hip-hopu. „Paw królowej” opowiada o medialno-artystycznej „warszawce”, z krótkimi wycieczkami na zdegenerowaną Pragę. Spotykają się tam: Stanisław Retro, wokalista przeżywający upadek kariery i zawistnie śledzący sukcesy konkurencji, jego dziewczyna Anna Przesik wypromowana na „poetkę neolingwistkę”, Katarzyna Lep, która „do Warszawy przyjechała karierę robić jako modelka ewentualnie handlowa przedstawicielka i hostessa”, Mak Robert – „dziennikarz muzyczny koło pięćdziesiątki dość wpływowy, przeżywający wielki come back na prasy łono dzięki publicznemu przyznaniu się do nadwagi i z otyłością kłopotów”, oraz brzydka dziewczyna Patrycja Pitz.

Wszyscy starają się odnieść sukces medialny bądź finansowy przez odpowiednio wypromowane „osiągnięcia artystyczne” lub przez łóżko. W tym kabarecie role i kostiumy rozdziela menedżer medialny Szymon Rybaczko, który wymyśla dla klientów coraz bardziej fantastyczne strategie marketingowe: homoseksualizm, padaczkę, szpetotę. Książkę zamyka klamra z udziałem niejakiej Doroty Masłowskiej – nie zdradzę jaka. Ta Dorota, kiedyś gwiazda literacka jednego sezonu, dzisiaj zapomniana, „po domu chodzi, wlekąc za sobą odkurzacza odwłok”, zajmuje się dzieckiem, wspomina minioną świetność i z zazdrością śledzi triumfy aktualnej gwiazdy Wojciecha Kuczoka. I kiedy tylko dzwoni telefon, z desperacją krzyczy w słuchawkę: „halo, ja w to wchodzę”.

Gazeta Wyborcza