"Obłęd" Jerzego Krzysztonia to powieść składająca się z 3 części, spójnie ze sobą połączonych, aczkolwiek każda z nich rozpoczyna nowy etap w życiu głównego bohatera.I część "Tropiony i osaczony" przedstawia czytelnikowi Krzysztofa J., redaktora radiowego, który wraz z żoną Heleną i córką Jo mieszka na warszawskim Mokotowie. Autor na pierwszych stronach powieści krótko charakteryzuje głównego bohatera, wspomina jego przeżycia oraz zwraca uwagę na fakt, że Krzysztof jest mężczyzną wykształconym, inteligentnym, który zwiedził wiele zakątków na świecie. I w tej oto części rozpoczyna się rzeczywisty "obłęd" głównego bohatera, który telepatycznie porozumiewając się z "Dostojnym Rozmówcą" unika zamachu na swoje życie. W gestach warszawskich przechodniów, na sklepowych witrynach, dostrzega wskazówki, które mają mu pomóc ocalić życie. Krzysztof wybiera tylko bezpieczne ścieżki, unika zagrożonych miejsc. Pogrąża się w szaleństwie, wszędzie dostrzega spisek przeciwko swojej osobie. Nawet własną żonę podejrzewa o zdradę. Ona, przerażona zachowaniem męża, w trosce o siebie i córkę wzywa pogotowie psychiatryczne, nie widząc innej możliwości zahamowania "obłędu" Krzysztofa. Ta sytuacja kończy część I i płynnie umiejscawia bohatera w II części w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach.
"Przywiązany do masztu", a raczej do łóżka szpitalnego, Krzysztof opętany omamami wzrokowymi i słuchowymi, wieloma urojeniami, chce uciekać jak najdalej z miejsca w którym się znajduje. Słyszy huk wzlatujących samolotów, które startują do boju, ryk syreny, alarmującej o końcu świata. Dostrzega obce ludzkie twarze, które pojawiają się nad nim i znikają. I tak nie kontrolując czasu, nie świadomy dni, powoli uspakaja się pod wpływem leczenia. Jednak każdy z jego otoczenia, to człowiek odrealniony, który ma przeznaczoną rolę. Krzysztof utożsamia pacjentów z wybitnymi postaciami historycznymi, poetami, artystami. Nawet zwraca się do nich swoimi wymyślonymi przydomkami, nie reagując na negacje rozmówców. Dopiero po dłuższym pobycie w szpitalu, nie do końca przekonany, ale powoli świadomy swojego położenia, pragnie wyzdrowieć i wrócić do swojej żony i córki. Wraz z postępującą rekonwalescencją głównego bohatera autor doprowadza powieść do części III "Księżyc nad Epidaurem".
Krzysztof powoli przełamuje własne obłędne imaginacje, dostrzega rzeczywistość. Niesłusznie znienawidzony pielęgniarz okazuje się poczciwym człowiekiem, wykonującym swoje obowiązki. Pielęgniarki nie są już "diabliczkami", ale miłymi siostrami niosącymi ulgę pacjentom. Nawet świeżo przyjęci chorzy, nie są "rozpięci na skale nad morzem", ale spasowani do szpitalnych łóżek. W Krzysztofie odradza się miłość do Heleny, przyznaje, że chciał ją zabić, ale teraz jest zdrowy i tęskni za nią bardzo oraz za Jo. W końcu dowiaduje się, że zostanie niebawem wypisany. Wraca do swojego mieszkania na Mokotowie i rozpoczyna pisać księgę, pt. "Obłęd", a kończy ją słowami: "Każdy z nas jest Odysem, Co wraca do swej Itaki – Bywajcie zdrowi! Dla nas wszystkich wschodzi księżyc nad Epidaurem. Nie wolno go przegapić!"
"Obłęd" Krzysztonia, to książka przeznaczona zarówno dla czytelników nie mających specjalistycznej wiedzy na temat schorzeń psychicznych, ale również dla znawców psychiatrii. Autor słowami głównego bohatera opisuje zachowania pacjentów, nie nadając nazwy chorobom, na jakie cierpią. Jest to niepotrzebne, ponieważ skomplikowane słownictwo zniechęciłoby laika do czytania kolejnych stron. W całej powieści, Krzysztof tylko raz dowiaduje się od swojego szpitalnego kolegi, że napotkany przez niego pacjent, który powtarza po nim jego słowa, choruje na schorzenie, w którym występuje echolalia.
Czytając "Obłęd" deprymują tylko częste obcojęzyczne stwierdzenia i przemyślenia głównego bohatera. Krzysztoń wtrąca angielskie, niemieckie, rosyjskie i francuskie zdania, nie tłumacząc ich znaczenia. Tylko z kontekstu poprzedzających słów można domniemywać, co autor ukrył w niezrozumiałych frazach.
Książka pt. "Obłęd" przełamuje społeczne tabu, kojarzenie wielu miejsc tylko z "domami wariatów". Pokazuje, że na choroby psychiczne może zachorować każdy. Nie tylko człowiek z patologicznych środowisk, biedoty, ale również osoba inteligentna, mająca dobrą pracę, kochającą rodzinę. Ułatwia zaakceptowanie takich ludzi i uświadamia okrucieństwo chorej psychiki. Cierpienia somatycznego nie da się przyrównać do cierpienia psychicznego. W każdej chorobie najważniejsze jest pozytywne myślenie i wiara w wyzdrowienie. Kiedy brak tej zdolności, załamuje się każda część ludzkiego organizmu i powrót do zdrowia wydłuża się. Ale Krzysztoń zwraca uwagę na nadzieję, którą jeżeli nie może mieć pacjent, to musi mieć jego najbliższa rodzina, opiekunowie.
Warto sięgnąć po tą jakże ciekawą i rodzącą wiele przemyśleń oraz refleksji książkę, na temat współczesnego człowieka i świata.