Według oficjalnych statystyk 95 procent Polaków deklaruje wyznawanie religii katolickiej. Kilka procent to reprezentanci innych wyznań: judaizmu, prawosławia, protestantyzmu. Wygląda więc na to, że ci, którzy w żadnego Boga nie wierzą, stanowią ledwie promile. Tymczasem jest ich niemało. Aktywnie działają i są zorganizowani.Historia i teoria bezbożnictwa
Greckie słowo atheos wprowadził do łaciny nie kto inny, tylko Cyceron, a do języka polskiego ateizm przywędrował z Francji (atheisme) i oznacza po prostu brak wiary w jakichkolwiek bogów (co nie oznacza negowania wielu zasad religijnych, np. dotyczących etyki). Gdy przyjrzeć się historii ateizmu, trudno oprzeć się wrażeniu, że był przez stulecia poglądem elitarnym. Wbrew pragnieniom Marksa, Engelsa czy Lenina ateizm nigdy nie ogarniał mas. Wyznawali go starożytni greccy filozofowie, jak Demokryt czy Epikur, a w czasach średniowiecza szwajcarski wolnomyśliciel Loffler. Ten ostatni był tak zatwardziały w swojej bezbożności, że nawet gdy już płonął na stosie w Bernie (w 1375 r.) krzyczał do swoich oprawców, że nie będą mieli dość drewna by spalić przypadek, który rządzi światem.
Znani ateiści o swoich poglądach
Renesans ateizmu wśród elit nastąpił w czasach… renesansu. Niestety i wówczas głównym narzędziem prowadzonego z ateistami dialogu były całopalne stosy. Za ateizm spłonął na stosie, pozbawiony uprzednio głowy, francuski szlachcic Jean Francis de la Barre. Nie uratowało go nawet wstawiennictwo samego Woltera.
Okres współczesnego ateizmu to czasy Marksa i Engelsa. Nietzsche nawoływał do odrzucania starych bóstw i wartości (jego słynne hasło to „śmierć Boga”), ale przestrzegał przed pustką nihilizmu. By temu zapobiec wzywał do szukania nowych wartości i tworzenia ubermenscha – nadczłowieka.
Nie trzeba było długo czekać na realizację tego pomysłu. Reżim nazistowski skupił się właśnie na tym, zaś totalitaryzmy komunistyczne gorliwie zwalczały wszelkie religie przy pomocy unowocześnionych metod rodem ze średniowiecza. W Albanii obwarowany więzieniem zakaz praktyk religijnych cofnięto dopiero w 1990 roku.
Mało kto jednak wie, że już w początkach XX wieku prawie połowa najwybitniejszych naukowców i intelektualistów była dobrowolnie zadeklarowanymi ateistami. Należeli do nich m.in. Jean Paul Sartre, Maria Skłodowska-Curie i wybitny angielski biolog Richard Dawkins.
Bez Boga w katolickiej Polsce
Szacunki mówią zaś, że życie bez Boga deklaruje ok. 2% Polaków, zaś dalsze 6% żyje bez religii nie ogłaszając tego wszem i wobec (dane z 2005 r.). Wśród znanych polskich ateistów wymienia się m.in. Gabriela Narutowicza, Tadeusza Kotarbińskiego, Aleksandra Krawczuka, Romana Polańskiego, Jacka Kaczmarskiego, Stanisława Grzesiuka, Bohdana Smolenia i… Kubę Wojewódzkiego.
W powszechnym mniemaniu ateizm nie jest jednak modny i mimo powszechnego narzekania na kler, wypaczenia w Kościele katolickim boimy się przyznać do bezbożności.
– Nienawidzę „czarnych”, a to, co wygaduje taki ksiądz Jankowski, dosłownie mnie czyści – mówi Darek, 40-letni dziennikarz radiowy z Gdańska. – Nie chodzę do kościoła, bo nudzi mnie cała ta ceremonia i głupie kazania. Naprawdę trudno jest trafić na mądrego, inteligentnego księdza, który podczas niedzielnej mszy powie, jak godnie żyć. Kiedyś jeszcze tłumaczyłem sobie, że jestem „wierzący-niepraktykujący”, ale teraz nawet święta Bożego Narodzenia to dla mnie tylko narodowa tradycja, zakupy i dwa dni wolnego z rodziną.
– Kiedyś mocno wierzyłam w Boga – wyznaje Kinga, studentka z Sopotu (24 l). – Miałam parę lat temu taki życiowy zakręt. Mocno pojechałam bez trzymanki w narkotyki i wyglądało na to, że nie ma ratunku. Pomogli mi przyjaciele. Wyjechałam do Indii na pół roku. Udało mi się rzucić prochy i poznałam inną, bardzo głęboką religię. Nie, nie zostałam buddystką czy kimś w tym rodzaju, ale nie wrócę już do dawnego kościoła. Gdzie był Bóg, kiedy rozpaczliwie potrzebowałam pomocy?
– W bardzo młodym wieku przestałem wierzyć w Boga – wspomina pan Piotr (67 l, emeryt). – Wbrew pozorom teraz, za Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, jest większa nietolerancja, niż za tzw. komuny. Wtedy każdy, kto chciał, nawet wojskowi i milicjanci, mogli sobie chodzić do kościoła. Dzisiaj bałbym się przyznać publicznie, że jestem ateistą.
Ateiści łączą się w cyberprzestrzeni
W Polsce działa kilka stowarzyszeń i grup, deklarujących ateizm jako podstawę ideologiczną swojego działania lub dążących do ograniczenia roli religii w życiu społecznym. Jednym z nich jest istniejące od 1990 roku w Warszawie Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum”. Jak twierdzą sami jego członkowie, impulsem do powstania „Neutrum” było wprowadzenie religii do polskich szkół. Domagają się m.in. rozdziału Kościoła od państwa, samofinansowania się Kościołów i państwa wolnego od nakazów religijnych i ideologicznych.
Stowarzyszenie ma oddziały w kilku polskich miastach. Wydaje własny biuletyn, rozsyła komunikaty do mediów, dokumentuje przypadki łamania wolności sumienia i uczestniczy w manifestacjach przeciwko nauce religii w szkołach. Choć „Neutrum” opowiada się za ateizmem i racjonalizmem, nie zamyka swoich biuletynów i forów internetowych przed liberalnymi katolikami, buddystami czy, jak to określają, „poganami”.
Rozum kontra wiara
Ateizm to za mało, pisze w jednym ze swoich tekstów aktywny działacz Stowarzyszenia Mariusz Agnosiewicz i dodaje, że choć przyjęło się rozumienie, iż ateizm oznacza postawę niereligijną, bezbożną i materialistyczną, to w rzeczywistości wiele wyznań, jak buddyzm, można uznać za programowo ateistyczne. Z kolei deklarujący ateizm system – północnokoreański komunizm – stworzył coś na kształt religii, zwanej ideą Juche. Inna grupa wolnomyślicieli skupia się wokół portalu internetowego „Racjonalista”, który jest serwisem propagatorów racjonalnego myślenia, prezentujących racjonalny obraz świata i poza tym tropi absurdy, przesądy, szarlatanerię, uprzedzenia, kłamstwa, fobie i głupotę towarzyszące nierozerwalnie naszemu życiu: w słowie, w czynie, w prasie, radiu, telewizji i internecie.
Racjonaliści chcą, by ludzie w życiu duchowym i ocenie świata kierowali się przede wszystkim rozumem. Jak pozytywny przykład takiej postawy podają np. poglądy Einsteina, jak powszechnie wiadomo – ateisty.
Od 2005 roku mają swoje legalne, zarejestrowane w sądzie Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów. Wśród jego głównych celów jest umacnianie samodzielnego i krytycznego myślenia, krzewienie tolerancji i rozdział Kościoła od państwa. Na czele stowarzyszenia stoi znany z internetowych publikacji Mariusz Agnosiewicz oraz po jednym przedstawicielu z Gdańska, Łodzi i Warszawy.
W portalu racjonalistów możemy dowiedzieć się m.in. dlaczego warto zobaczyć „Kod Da Vinci”, dlaczego kobieta jest w oczach Kościoła czymś gorszym i czy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wydało tajną instrukcję zwalczającą ruch scjentologiczny w Polsce.
Ateiści, Urban i Masoni
Prowadzony na bieżąco serwis informacyjny „Racjonalisty” informuje nie tylko o pobiciu w Warszawie Rabina Schudricha, ale i o cyberatakach Młodzieży Wszechpolskiej na strony internetowe z apelami o dowołanie ministra Romana Giertycha.
Kolejną, wirtualną przystanią ludzi żyjących „bez Boga” jest tworzony przez kilkanaście osób portal „Ateista”. Jest wśród nich m.in. publicysta, pracownik administracji rządowej, ekonomista, historyk sztuki i doktor psychologii religii UJ. Jak deklarują sami redaktorzy, ich internetowe medium ma być przeciwwagą dla stron o charakterze religijnym. Jednocześnie jednak dodają, że tępiąc szarlatanerię, bałwochwalstwo i głupotę nie walczą z innymi światopoglądami i liczą też na współpracę teistów.
Czy opustoszeją kościoły?
Ku uciesze jednych i zmartwieniu drugich socjolodzy alarmują: Polsce grozi odejście od religii. Zalew konsumpcjonizmu, media elektroniczne, bogacenie się społeczeństwa – to wszystko ma sprawić, że na msze będzie przychodzić coraz mniej ludzi, a polskie, nierzadko gigantyczne kościoły, będą świecić pustkami, podobnie jak w Belgii, Danii czy Austrii.
– Co roku z polskich kościołów ubywa 400 tys. osób – donosi prasa, a kościół nawet nie zaprzecza. – Liczby mówią same za siebie. Co tu można dodać? – mówi na łamach „Metra” ks. Prof. Witold Zdaniewicz, szef Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. O ile jeszcze w latach 80. do kościoła chodziło prawie 60% wiernych, to w 2004 r. już tylko 43%. Czy winni są temu wojujący ateiści, racjonaliści i lewicujący wolnomyśliciele?
– Nie musimy odciągać ludzi od Kościoła – komentuje deklarujący ateizm internauta z Rzeszowa, Jarek. – Kościół sam ich od siebie odgania. Wystarczy Rydzyk, politycy klękający przed telewizją „Trwam”, afery finansowe kleru jak „Stella Maris” czy księża donosiciele SB.
Oficjalnie ruch ateistyczny stoi z boku walki o rząd dusz i nie przyznaje się do niechęci wobec katolicyzmu, powtarzając niezmiennie, że traktuje go tak samo jak buddyzm, judaizm, hinduizm czy inne religie.
Obrońcy wiary katolickiej wiedzą jednak swoje i wśród jej wrogów jednym tchem wymieniają agnostyków, liberałów, Żydów, racjonalistów, gejów, lesbijki i ateistów. Mimo odwiecznego sporu pomiędzy tymi, którzy mają rację i tymi, którzy twierdzą, że…też mają rację, nie udało się dotąd rozstrzygnąć kto ma ją naprawdę.
Któż może to wiedzieć? Może jeden Bóg?
Tomasz Zając/www.o2.pl