Corinne Maier, 40 lat, absolwentka ekonomii i nauk politycznych, a także psychoanalityk. Sprzedaż jej książki „Witaj, lenistwo” przekroczyła już sto tysięcy egzemplarzy, jest też dużym sukcesem za granicą. Napisała pamflet na kulturę korporacji, bo uważa ją za krystaliczną wersję głupoty.Krytykowała co prawda francuski sektor publiczny, ale jej uwagi pasują do każdej firmy. Pracuje 20 godzin tygodniowo, pisząc raporty dla państwowych Francuskich Zakładów Energetycznych. Zarabia 1600 euro miesięcznie. Poza korporacją nie jest patentowanym leniem – wychowuje dwoje dzieci, przyjmuje pacjentów.

10 PRZYKAZAŃ, JAK PRACOWAĆ, ABY SIĘ NIE SPOCIĆ
– według Corinne Maier
*Jesteś niewolnikiem. W swojej firmie nie masz żadnych możliwości spełnienia. Pracuj tylko po to, by pod koniec miesiąca dostać wypłatę, i kropka.
* Systemu nie zmienisz. Przeciwstawiając się mu, tylko go wzmacniasz.
* To, co robisz, i tak jest bez sensu, a twoje miejsce może z dnia na dzień zająć siedzący obok idiota. Pracuj więc możliwie jak najmniej. Czas spędzaj na podtrzymywaniu osobistych kontaktów – w czasie kolejnej tury zwolnień pomogą ci zachować posadę.
* Pamiętaj, nie oceniają cię za to, co zrobiłeś dla firmy, lecz za to, jak wyglądasz i co mówisz.
* Nigdy nie bierz na siebie żadnej odpowiedzialności. Skończy się tym, że będziesz więcej harował, a w zamian i tak dostaniesz grosze.
* Staraj się o bardziej bezużyteczne stanowisko.
* Jeśli już się załapałeś na taką synekurę, nigdy się nie wychylaj. Tych, których widać najbardziej, zwalnia się najczęściej.
* Naucz się rozpoznawać pokrewne dusze, które tak jak ty uważają, że system jest absurdalny.
* Bądź uprzejmy i miły w stosunku do ludzi na kontraktach krótkoterminowych. Tylko oni wykonują jakąś rzeczywistą robotę.
* Powiedz sobie, że absurdalna ideologia leżąca u podstaw korporacyjnych bredni nie może trwać wiecznie. Musi upaść tak samo jak materializm dialektyczny, podstawowa ideologia komunizmu. Problem polega na tym, że nie wiadomo kiedy.

JAKIM JESTEŚ ANTYPRACOWNIKIEM?

ARTYSTA
Gdy spytacie go, kim jest, odpowie jednym tchem: didżejem, aktorem, pianistą jazzowym, poetą, twórcą animacji komputerowych i satyrykiem. Czyli artystą. Ale rozumie, że nie każdy musi startować w „Idolu” i że na świecie jest za dużo niedzielnych artystów. On ma na to sposób: zostaje niedzielnym pracownikiem. Prawdziwy tydzień pracy zaczyna się dla niego, gdy wyjmuje z futerału gitarę. Jego idole: Sławomir Shuty, który wolał głupią fizyczną pracą zarabiać na pisanie mądrych książek. Pod prysznicem śpiewa: „Artyści” Kazik Na Żywo („Wszyscy artyści to prostytutki / W oparach lepszych fajek, w oparach wódki”).

TROCKISTA
Chce zniszczyć system od wewnątrz, okazując pozory podporządkowania. Bo w duchu nie porzucił dziecięcych marzeń o świecie, w którym ludzie pracują w myśl idei kreatywności i równości. Tak naprawdę jego robota wygląda wręcz przeciwnie. Dlatego po partyzancku knuje spiski w czasie przerwy obiadowej, wysyła propagandowe e-maile z karykaturą szefa, a kończy (niestety, również pracę w danym miejscu), próbując założyć stary dobry związek zawodowy. Jego idole: Lew Trocki, Zbigniew Wrzodak. Pod prysznicem śpiewa: „Anarchy In The UK” Sex Pistols.

HUMANISTA
Idealista. Poszukuje pracy, która ma sens. Chce się wreszcie poczuć potrzebny, zatem po godzinach pracy w koncernie służy jako wolontariusz, działacz antyglobalistów albo zielonych. Pojęcia „zysk”, „rentowność” i „współzawodnictwo” budzą w nim odrazę. Wiejski nauczyciel, lekarz (najchętniej w Lekarzach bez Granic) – oto zajęcia, które chciałby wykonywać. Jeśli do tego kocha przyrodę, na pewno zostanie leśnikiem. Jego idole: Zenon Laskowik (nie dlatego, że kabareciarz, ale że listonosz). Pod prysznicem śpiewa: „Imagine” Johna Lennona albo „Przeżyj to sam” Lombardu.

TYP DEPRESYJNY
Pracuj, pracuj, a garb ci sam wyrośnie – tak powie typ depresyjny. Ma doświadczenie. Kiedy zaczynał, cierpiał na syndrom ABC (Apatia Braku Czasu), potem na PKP (Przygnębienie Kolejnej Pracy). Z czasem symptomy pogłębiały się do tego stopnia, że lekarze opisali je jako PZPR (Przemęczenie, Znudzenie, Przygnębienie, Rozgoryczenie). Często opowiada, że chciałby wszystko rzucić w diabły i pojechać w podróż dookoła świata. Zwykle jednak kończy się na lekach antydepresyjnych lub alkoholu. Czasem kończy jako ZUS (Załamany Utratą pracy Samobójca). Jego idole: Pani Bovary i Kurt Cobain. Pod prysznicem śpiewa: „Whisky” Dżemu.

NAJEMNIK
Wierność firmie? Ten typ wie, że to tylko frazes pozwalający przejść przez rozmowę kwalifikacyjną. Najemnik poznał zasady gry w pracę na tyle, by wykorzystać je na swoją korzyść. Przeskakuje z misji na misję i ze stołka na stołek, kierując się tylko jednym – wysokością pensji. Po odejściu w jego szufladzie łatwowierny pracodawca znajdzie pilnik do paznokci i niezapłacone rachunki. Jego idole: Nikodem Dyzma. Pod prysznicem śpiewa: „Kasa i seks” Maryli Rodowicz, po podstawowym kursie angielskiego także „Money, Money, Money” Abby.

STOIK
Żeby wytrzymać ustawowe 40 godzin tygodniowo, stoik potrafi przełączyć się na automatycznego pilota. Pracuje jak robot: e-maile, spotkania, kosztorysy, raporty… Ma jedną zasadę – nie angażować się. Ma też sekret – posiadł nadnaturalną zdolność rozdwajania się, dzięki której jego ciało spokojnie znosi obelgi i wyzwiska szefa, podczas gdy duchowe „ja” z błogością wspomina urlop na Kanarach albo seans „Władcy Pierścieni”. Jego idole: hologram Obi Wana-Kenobiego z „Gwiezdnych wojen” i Kopciuszek. Pod prysznicem śpiewa: „The Robot” Kraftwerk („Ja twoj sluga, ja twoj rabotnik”) lub „Kombinat” Republiki.

ŻYCIOWY STAŻYSTA
Najniższy szczebel w drabinie zarobkowej. Uosabia współczesny lumpenproletariat, bo nie dostaje nawet pensji, tylko „dietę” stażową, która pozwala mu pokryć koszty transportu i obiad w barze mlecznym. Powtarzają mu, że musi się poświęcić, by wstąpić do grona Wybranych – czyli etatowców – a on znosi to w milczeniu i z uśmiechem na ustach, bo dziś nawet na propozycję niewolnictwa trzeba odpowiadać „dziękuję”. Ale ma dobrą pamięć. Pewnego dnia zostanie menedżerem w swojej firmie i wtedy zwolni wszystkich. Jego idole: Czerwone Brygady, Sylvester Stallone w „Rockym”. Pod prysznicem śpiewa: „Jeszcze będzie przepięknie” Tiltu.

PRZEDSIĘBIORCZY
Rzadki gatunek – uwielbia harować. Z małym zastrzeżeniem – nienawidzi harować dla kogoś innego. Przedsiębiorczy klnie na 40-godzinne ograniczenie tygodnia pracy, a weekendy przydają mu się tylko po to, by opracowywać nowy biznesplan. W zdrowej (czyli chorej z łapczywości) firmie więdnie jak liść sałaty w słońcu. Za to w przerwie między zebraniami planuje już założenie własnej firmy i zarabianie własnej „sałaty”. Jego idole: Bill Gates, założyciele GoogleŐa i wszystko, co mieszka w Kalifornii. Pod prysznicem śpiewa: „Nie liczę godzin i lat” Andrzeja Rybińskiego.
(spolszczył BACH)

Przekrój