W V LO dyskutują o czarownicach

Świętokrzyska czarownica przyleciała do nas prawdopodobnie z Niemiec. Do takich wniosków doszli uczniowie V LO im. P. Ściegiennego badający migrację między Polską a Niemcami.V LO im. ks. P. Ściegiennego już od pięciu lat uczestniczy w europejskim programie edukacyjnym Socrates Comenius. W ramach tego programu uczniowie „Ściegiennego” wraz z kolegami z Niemiec, Włoch i XIII LO we Wrocławiu badają migrację między trzema krajami. Od niedzieli w Kielcach przebywa 20 uczniów ze szkoły w Bochum. Tym razem tematem spotkania są czarownice.

– Wybraliśmy ten temat, dlatego że istnieją podobieństwa między naszymi łysogórskimi czarownicami a ich Hexen – mówi Dariusz Nowak, nauczyciel z V LO.

Wczoraj w „Ściegiennym” wykład o powiązaniach świętokrzyskich i niemieckich czarownic wygłosił dr Krzysztof Bracha z Akademii Świętokrzyskiej. Potem nasi uczniowie zabrali gości na swoje lekcje. Zaprezentował się też zespół cheerleaderek z V LO. Dziś Niemcy będą zwiedzać Góry Świętokrzyskie. Oto, co ustalono w sprawie polsko-niemieckich źródeł czarownic.

W Niemczech, jak i w Polsce czarownice były kojarzone ze zwałowiskami skalnymi podobnymi do naszych gołoborzy. Najwyższy szczyt gór Harcu – Brocken (1142 m n.p.m.) jest dla Niemców tym, czym dla nas Święty Krzyż. W 1611 roku jedna z oskarżonych o czary podczas tortur wyznała, że na szczycie spotkała wiele czarownic i wspólnie dzielono ziarno grochu między zebranych. Niemieckie kojarzenie łysych szczytów (Blocksberg) z sabatami czarownic przyjęło się i u nas. Gołoborze na Łyścu spełnia wszystkie warunki niemieckich Blocksberg. A jeśli dodać do tego rzekomą „pogańską” przeszłość góry (kamienny wał świadczący o pogańskich obrzędach), to Łysiec jest idealnym miejscem na sabaty.

pio Gazeta Wyborcza