Do szpitali psychiatrycznych trafiają setki Jezusów Chrystusów i wiele Maryj Dziewic. W zetknięciu z rzeczywistą Jerozolimą, która zupełnie nie pasuje do miasta ich marzeń, turyści doznają szoku, co z kolei może wywołać „syndrom Jerozolimy”.Pójdźmy wszyscy do stajenki – śpiewamy w okresie świąt w polskich kościołach i polskich domach. Słowa te mają wyrażać naszą tęsknotę do miejsca narodzin Syna Bożego, jednak czy tak naprawdę wiemy, za czym tęsknimy? Katolicy mogą dziękować Bogu, że w zasady wiary nie wpisano, tak jak w przypadku muzułmanów, potrzebę pielgrzymki do miejsc świętych, ponieważ wtedy do jednego maleńkiego państewka o powierzchni 21 tys. km kwadratowych pielgrzymowaliby naraz przedstawiciele trzech ważnych nurtów religijnych świata. A to wiadomo, co w czasach powszechnego terroryzmu może się wydarzyć, gdy na kilku metrach kwadratowych spotkają się Żyd, Muzułmanin i Chrześcijanin?
Betlejem, czyli trudny początek
Jak wiadomo, prawdziwym miejscem narodzin syna Boga Ojca jest mała stajenka w pobliżu Betlejem, do której pielgrzymowali Trzej Królowie. Ciekawostką jest rewelacja, jaką podaje tygodnik Przekrój, jakoby naukowcy nie byli do końca pewni, które Betlejem jest tym opisywanym w Nowym Testamencie. Miejscem odwiedzanym niegdyś tłumnie przez pielgrzymów, mieszczącym się na kontrolowanym przez Palestyńczyków Zachodnim Brzegu, jest Betlejem w Judei, położone blisko Jerozolimy, obecnie obrócone w ruinę przez drugą intifadę. Jednakże nawet Pismo Święte wspomina o drugim Betlejem w Galilei, położonym blisko miasta Nazaret. Odkrycia archeologiczne wskazują, że to drugie miasteczko było całkiem prężnym ośrodkiem w okresie przed narodzinami Chrystusa, podczas gdy Betlejem w Judei przez setki lat przed tą datą … nie było w ogóle zamieszkane.
Naukowcy kwestionują sens długiej, stukilometrowej podróży, jaką musiałaby odbyć kobieta w zaawansowanej ciąży by dotrzeć do Betlejem w pobliżu Jerozolimy, zwracając uwagę na fakt, iż mieszkający w Nazarecie Józef i Maryja mogli z łatwością dotrzeć do pobliskiego Betlejem, gdzie mieścił się dom rodziców Józefa. Władze kościelne nie chcą jednak brać pod uwagę tych wątpliwości – jedynym uznawanym przez wszystkie nurty chrześcijańskie miejscem narodzin Jezusa Chrystusa pozostaje słynniejsze, palestyńskie Betlejem. Tak naprawdę nie zmienia to jednak faktu, iż ewentualni entuzjaści odwiedzenia jednego bądź drugiego miejsca stają przed poważnym dylematem – czy rzecz warta jest ponoszonego ryzyka?
Jerozolima, czyli męczeński koniec
W mediach doniesienia o Izraelu pojawiają się prawie codziennie. Zawsze jest coś nowego – proces pokojowy w toku, kryzys rządowy czy spektakularne akcje militarne. Tylko w Waszyngtonie i Moskwie akredytowanych jest więcej dziennikarzy niż w Jerozolimie; jest to zjawisko niecodzienne, biorąc pod uwagę wielkość kraju – czytamy w książce „Izrael” Rafała Balkego.
Jerozolima, Jeruszalajim, Al-Kuds – trzy nazwy miasta świętego dla żydów, chrześcijan i muzułmanów. „Ostateczny status'” – kwestia, czy Jerozolima w całości ma być stolicą Izraela, czy też uda się znaleźć kompromisowe rozwiązanie, które byłoby do przyjęcia zarówno przez Izraelczyków, jak i Palestyńczyków – oto węzeł gordyjski, który trzeba przeciąć po to, by w regionie zapanował ogólny i trwały spokój. […]
[…] Jerozolima jest miastem świętym dla wszystkich. Dla żydów jest to miasto Świątyni i Ściany Płaczu, które mimo dwóch tysięcy lat diaspory pozostaje centrum religijnym judaizmu. Dla chrześcijan Jerozolima jest miejscem, gdzie Jezus Chrystus został ukrzyżowany i zmartwychwstał. A dla muzułmanów jest to trzecie w kolejności miejsce święte – za czasów proroka Mahometa, gdy Mekka i Medyna znalazły się przejściowo w rękach „niewiernych”, muzułmanie modlili się twarzą w kierunku Jerozolimy. To tutaj według tradycji muzułmańskiej, ze skały Moria, gdzie obecnie znajduje się sanktuarium Kubbat as-Sachra ze swoją złotą kopułą – w bezpośredniej bliskości meczetu Al-Aksa i żydowskiej Ściany Płaczu – został wzięty do nieba prorok Mahomet na swym koniu Buraku.
Wśród psychiatrów znany jest tzw. syndrom Jerozolimy. Jak podaje Balke Najdosłowniej upojeni intensywnością doznań ludzie zupełnie zdrowi na umyśle zaczynają przejawiać najbardziej nieprawdopodobne zachowania. Opowiadają o swoich wizjach, recytują modlitwy własnego autorstwa albo ogłaszają się nowym Mesjaszem. „Syndrom Jerozolimy pojawia się u ludzi z reguły drugiego dnia pobytu w mieście” – twierdzi doktor Jair Bar El, były dyrektor kliniki psychiatrycznej Kfar Szaul. W latach 1979-1993 Bal Er miał do czynienia z 470 przypadkami tego typu. Choroba wybucha zwłaszcza z okazji głównych świąt chrześcijańskich i żydowskich. W okresie Wielkanocy 1996 roku do Kfar Szaul oprócz innych pacjentów trafiły trzy Dziewice Maryje. „Zwłaszcza turyści z amerykańskiego >>Bible Belt<< - mówi Bar El - mają wyidealizowany obraz Jerozolimy. W zetknięciu z rzeczywistą Jerozolimą, która zupełnie nie pasuje do miasta ich marzeń, doznają szoku, który może wywołać syndrom Jerozolimy." O ile w latach jeszcze niedawno wycieczki do Izraela i odwiedzenie Jeruzalem były powszechną ofertą polskich i światowych biur podróży, tak sytuacja zmieniła się diametralnie w roku 2000. Przy zachowaniu nadzwyczajnych środków ostrożności ten ważny polityk opozycji [Ariel Szaron – przyp. red.] odbył spacer po Starym Mieście Jerozolimy w okolicy Kopuły na Skale i Al-Aksa. Cel wizyty był oczywisty: demonstracja izraelskiej władzy nad Jerozolimą i jednoznaczne odrzucenie kompromisowych propozycji Baraka [porozumienie wypracowane przez premiera Izraela Ehuda Baraka, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona i Jasera Arafata, przywódcy Palestyńczyków w Camp David, w lipcu tego samego roku, zakładało rezygnację z wyłącznej władzy izraelskiej w Jerozolimie – przyp. red.] […] Palestyńczycy poczuli się sprowokowani akcją izraelskiego polityka. Doszło do zamieszek ulicznych. Następnego dnia po wieczornej modlitwie pięciu Palestyńczyków zostało zastrzelonych przed meczetem Al-Aksa. Zaczęła się druga intifada, która wzięła nazwę od miejsca swego wybuchu. Początkowo wydawało się, że protesty młodych Palestyńczyków będą przypominać te z poprzedniej intifady, w czasie której poprzestawali na ciskaniu kamieniami w izraelskich żołnierzy i policjantów. Jednakże sprawa przypadkowego zastrzelenia dwunastoletniego chłopca, którego zdjęcia obiegły cały świat, sprawiła, że chłopiec stał się on symbolem palestyńskiego ruchu oporu. Został uznany za męczennika, a jego śmierć – za wzór do naśladowania każdego młodego Palestyńczyka. Od tego czasu w zasadzie nie ma tygodnia, by agencje nie donosiły o kolejnych zamachach czy zamieszkach w Jerozolimie i całym Izraelu, z palestyńskimi strefami włącznie. Nieustanne niepokoje społeczne i zamachy są gwoździem do trumny izraelskiej turystyki, która była jednym z głównych źródeł dochodu tego małego państewka. Nawet gdyby naukowcy ostatecznie rozstrzygnęli, którą stajenkę możemy uznać za właściwą, jeszcze długo mało kto będzie decydować się na odwiedzenie prawdziwego miejsca narodzin Jezusa Chrystusa. Tekst powstał na bazie fragmentów książki „Izrael” Rafała Balkego. Jako źródło wykorzystano również artykuł „W prawdziwym Betlejem” – Przekrój 51/52 / www.o2.pl