Polowanie na fajność

Dla nich jesteś zwierzyną, a cennym porożem może być twoja oryginalność, gust, nietypowe pasje lub podkoszulek założony na lewą stronę – są wszędzie – cool hunterzy.Dla cool huntera sezon łowiecki trwa cały rok. Cool hunter dosłownie znaczy „łowca trendów” czyli tego, co jest aktualnie „fajne”, a jego strzelbą jest gotowy do strzału aparat fotograficzny na szyi. Chęć podróżowania po świecie, duża doza intuicji i kreatywność, swoboda w postrzeganiu rzeczywistości – to przepis na cool huntera. On decyduje co i jak będziemy nosić, gdzie „bywać”. Niczym sejsmograf wszystkiego tego, co jest nowe, świeże i spontaniczne w potoku naszej codzienności.

Robi zdjęcia, odwiedza targi i place, próbuje nowych dań. Dokumentuje nowe uliczne trendy, charakterystyczne cechy danego kraju lub miasta, mogące potencjalnie zdobyć globalne uznanie i stać się modnymi. Rozrywka, pasja, zwyczaj – wszystko to może być prawdziwym źródłem nowego trendu, na który kreatorzy marek i analitycy pracujący dla koncernów tylko czekają. Cool hunter pomaga poznać gusty klienteli młodzieżowej, upewniając kreatorów wszelkiej cool-materii, że podążają we właściwym kierunku.

Praca cool huntera nie jest ciężka, wymaga za to zmysłu obserwacji. Wystarczy zbierać ulotki, programy koncertów i wystaw, kolekcjonować gadżety, bywać w teatrach, galeriach, i wszędzie tam, gdzie przesiadują niezależni artyści. Można też włóczyć się po lokalach, najlepiej tych mało oklepanych. Im miejsce jest bardziej oddalone od centrum i na peryferiach, tym lepiej. Ważne, żeby przychodzili tam ludzie sztuki i wszyscy, którzy tworzą nowe „prądy”.

Trzeba być oczami i uszami tego, czym żyje młodzież. Dzisiejszą zwierzyną, którą chcą upolować koncerny, jest konsument w wieku od 14 do 30 lat. Agencje reklamowe, firmy kosmetyczne, producenci obuwia i odzieży, studia filmowe, oraz branża FMCG – to oni płacą cool hunterom, którzy oprócz prognozowania trendów zastanawiają się jak trafić z gotowym już produktem do odbiorcy. Coca-Cola wykorzystuje informacje od cool hunterów do produkcji i promocji nowych produktów, które mają przyciągnąć młodzieżowego nabywcę.

Ludzie kupują coś dlatego, że jest „cool”. Jednak żywot rzeczy kultowej jest krótki. „Fajność” jest bardzo płynna i dotyczy coraz to innych dziedzin. Cool hunterzy powinni mieć „awangardowy” gust, który ma działać jak wykrywacz przyszłej mody. Zanim ulica zacznie nosić to, co zasugerował cool hunter i bywać tam, gdzie wcześniej nawet psy bały się łazić po zmroku, mija trochę czasu. Takie wyniki pojawiają się stopniowo. Studiowane i przebadane, w formie pisemnego raportu, służą agencjom do układania strategii komercyjnych. Tak działa m.in. Future Concept Lab di Milano, instytut badań i poszukiwań. To rodzaj przedsięwzięcia, które działa na skalę światową zatrudniając 40 cool hunterów rozproszonych po różnych miastach świata. Misją Future Concept Lab jest stworzenie filtrów, które umożliwią oddzielenie tendencji długotrwałych od tych chwilowych. Zamiast przewidywać, lepiej rozmawiać o przyszłości podglądając teraźniejszość.

Magister cool huntingu to nikt inny, jak absolwent nowego kierunku, wprowadzonego niedawno na niektórych włoskich uczelniach. 24 października ruszyła w Rzymie trzecia edycja studiów o specjalizacji „cool hunter”, organizowana przez Supper Club di Roma. Kurs nie jest taki łatwy jak pozornie się wydaje. Są obowiązkowe zajęcia, egzaminy, na końcu broni się pracy dyplomowej, która ma świadczyć o profesjonalizmie przyszłego cool huntera. Oprócz dużej dozy intuicji i dobrej znajomości języków obcych, powinien on wykazać się pogłębioną wiedzą na temat sektorów: mody, designu, reklamy, marketingu. „Łowca trendów” musi nauczyć się odczytywania i rozumienia nowych stylów, aby potem przekształcać je w pomysły mogące się sprzedać. Chętnych jest wielu, ale miejsc na kierunku kilkanaście – dostają się ci, których wiedza i osobowość zaintryguje egzaminatorów. Uczelnie często współpracują z firmami i koncernami, w których studenci odbywają praktyki.

Łowcy T

Raul zawsze miał dużą wrażliwość, dar obserwacji i analizy. Kocha modę, lubi być trendy, do niedawna pracował jako DJ. Ukończył kilka kursów w prestiżowych szkołach, m.in. kurs „cool huntingu” we Florencji. Obecnie działa w sektorze mody – jest stylistą obuwia. Uważa, że Włochy nie są jeszcze wystarczająco „cool” w porównaniu do USA, ale z czasem można nadrobić tę zaległość. Ostatnio najbardziej interesuje go amerykańskie lotnictwo.

Claire, 30-letnia nowojorska cool hunterka, dostaje pieniądze za to, że gustem wyprzedza swoją generację i pomaga w zidentyfikowaniu kolejnego Wielkiego Hitu. Jest kelnerką w jednej z nowojorskich kawiarni. Została zauważona kilka lat temu, gdy jeden z analityków zwrócił uwagę na jej specyficzny hinduski tatuaż zrobiony henną. Najbardziej spodobało mu się, że Claire nie obchodziło ani trochę iż wygląda „inaczej” – Nie mogę sobie pozwolić na zakup nowego ciucha od Versace, więc tworzę własne wzory. Jeśli są zauważone, tym lepiej dla mnie. Sama dla siebie jestem szczurem doświadczalnym – komentuje Claire.

Nie tylko moda i ciuchy

Niektórzy krytykują „cool hunting” jako jeden z trybików w diabolicznym mechanizmie konsumpcji, który tworząc nowe trendy, wywołuje sztucznie potrzeby związane z powierzchownymi aspektami ludzkiej egzystencji.

Nigdy nie dowiemy się, kto pierwszy założył czapeczkę z daszkiem tyłem do przodu. Ale czy to ważne? Dziś to my możemy wylansować jakiś styl czy obyczaj.

Tej jesieni na włoskich wybiegach króluje folk z Europy Wschodniej. To ukłon dyktatorów mody w stronę regionalnych strojów Polski, Czech czy Rosji. Może któryś z cool hunterów domu mody Gianfranco Ferré zainspirował się drewnianą matrioszką z targu w Kijowie albo obejrzał w TV powtórkę „Doktora Żywago”? Na pewno nie podyktowała tego włoska zima…

Najbardziej „cool” linki ostatniego tygodnia:

Airport Gyms
Fat Man Walking
Interesting Condom Ads
Travel Without Your Luggage
On-screen Anti-stress Exercise
Paper CD Case
Gun Sniper for Playstation
Build The Best Paper Plane Ever
Design Your Own Google Logo

Magdalena Rybacka / o2.pl