Oni żondzom Polskom

Parlamentarzyści odpowiedzialni za tworzenie najbardziej skomplikowanego prawa, nie potrafią nawet w kilkadziesiąt osób napisać poprawnie dyktanda!Doroczne dyktando dla polskich posłów i senatorów wzbudza większe zainteresowanie niż niejedna sejmowa debata. Zabawa oficjalnie zainaugurowała obchody Roku Języka Polskiego. Dyktando, którego tematem był parlamentaryzm, składało się ze 150 słów, a przygotował je przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. Andrzej Markowski. Niestety, posłowie mieli o wiele łatwiej niż uczniowie. Do pisania przystąpiły bowiem 10- i 20-osobowe grupy! Jedna osoba z zespołu pisała, a reszta mu doradzała. Najwięcej, bo aż po 21 doradców miały największe kluby, czyli PiS i PO. Jednak tylko Platforma odważyła się wystawić do pisania dyktanda swojego szefa. Reprezentował ją Donald Tusk. Reszta do walki z zawiłościami języka wypchnęła „drugi lub trzeci garnitur posłów”. PiS reprezentował więc Tomasz Dudziński, Samoobronę – Sandra Lewandowska , LPR – Marek Kawa, PSL – Marek Sawicki, a honoru SLD broniła Małgorzata Ostrowska. Efekt?

Tytuł „Bezbłędnego Klubu Parlamentarnego” zdobył klub Prawo i Sprawiedliwość. Nie oznacza to jednak, że jego przedstawiciele nie zrobili żadnego błędu. Popełnili ich jednak najmniej, bo „tylko” 6. – Wygraliśmy, ale nie można wpadać w euforię. To nas uczy dystansu do błędów, które robią nasze dzieci. Już nie będę się tak mądrzył – mówi Tadeusz Cymański, wiceszef klubu PiS, który przyznał, że największą zagadką dla jego drużyny była pisownia wyrazu „chyży”.

Pozostałe kluby, które popełniły od 7 do 11 błędów, zajęły równorzędne drugie miejsce, bo jak podkreśliła senator Krystyna Bochenek – drugie miejsce należy się za odwagę, poczucie humoru i troskę o „ojczyznę polszczyznę”. W nagrodę wszyscy otrzymali zaś dyplomy i komplety słowników. Czego będą musieli się z nich douczyć? Tuskowi najwięcej kłopotów sprawiła pisownia łączna i rozdzielna wyrazów. – Dyktando nie było aż tak trudne. Kilka razy brałem udział w trudniejszych. Jestem przekonany, że średnio utalentowany gimnazjalista napisałby je bezbłędnie – powiedział Tusk. Jak się później okazało, szef PO zrobił błędów aż 7.

Odmiennego zdania był Ryszard Kalisz z SLD. – Dyktando było bardzo trudne. Było sporo podchwytliwych wyrazów – powiedział.

Marek Sawicki z PSL poczuł się jak w szkole i jak dziecko cieszył się, że podpowiadali mu koledzy. Pytanie tylko, czy efekt był podobny jak dziś, czyli dyskwalifikacja.

Do błędów z wielkim wstydem przyznała się za to reprezentantka Samoobrony. – Wydaje mi się, że popełniłam kilka błędów. Może tylko dlatego, że nie chciałam słuchać kolegów, jak mi doradzają. – powiedziała Sandra Lewandowska. Jak zapewniała, jej największym błędem było napisanie „przyprószył” przez „u”. – Szczerze się tego wstydzę – dodała.

Gazeta Wyborcza