”Nowy Ład Świata” w kieleckim teatrze to przedstawienie składające się z czterech jednoaktówek Harolda Pintera. Widzowie tym razem traktowani są w sposób szczególny, dzieleni na grupy i prowadzeni przez przewodnika – strażnika po zakamarkach teatru, gdzie odgrywane są poszczególne sceny.Dobór utworów sprawia, że stanowią one pewną tematyczną całość, z wyjątkiem jednoaktówki „Dworzec Wiktoria”. Mamy tu do czynienia z absurdalną, prowadzoną przez radio rozmową dyspozytora z taksówkarzem. Kierowca nie wie, gdzie jest, podaje sprzeczne informacje i twierdzi, że zakochał się w pasażerce, która śpi u niego w samochodzie na tylnym siedzeniu. Wprowadzenie tej jednoaktówki do całego przedstawienia stanowi pewien dysonans, bo dotyczy idealnego a jednocześnie niedorzecznego uczucia.
„Górski język” i „Jednego na drogę” przedstawiają znęcanie się psychiczne i fizyczne strażników czy żołnierzy (a ogólnie rzecz biorąc rządzących) nad ludźmi, którzy w jakiś sposób odbiegają od normy. Przykładowo mówią „górskim” językiem, zamiast językiem „stolicy”, albo są zbyt inteligentni. Szczególnie drastyczne są sceny przesłuchań z „Jednego na drogę” i nie chodzi tu o bicie, czy to, co mówi przesłuc*****ący, ale jak to mówi. Sam stwierdza: „Moja matka myślała, że jestem wariatem” a my widzimy, że nadal jest. I to wariatem, który decyduje o życiu i losach ludzi! Brzmi znajomo prawda? Słowem te jednoaktówki ilustrują system totalitarny z całym jego wyrafinowaniem i „finezją” a z drugiej strony z przemocą i prostactwem.
W ostatniej kolejności prezentowany jest „Nowy Ład Świata”. Człowiek, który kiedyś rządził, siedzi teraz związany i z zasłoniętymi oczami. Wokół niego krąży dwóch „żołnierzy”, którzy gawędzą o tym, co mu zrobią. Pada także uwaga, że wcześniej był bardzo elokwentny a teraz milczy. Czyli zmieniła się władza. Dawny „szef” znajduje się teraz w rękach jemu podobnych. Miała miejsce rewolucja, tylko… czy coś się zmieniło?
To, o czym pisze Pinter, na pozór nie wygląda tak źle, np. przesłuc*****ący z „Jednego na drogę” wręcz wdzięczy się do swoich ofiar. Jednak za tą fasadą kryje się zło systemu. I co ważne chodzi tu o każdy system, bo nawet jeśli jeden zostanie obalony, to na jego miejsce zjawi się nowy. Sadzę, że „Nowy Ład Świata” to ważne przedstawienie – przypomina nam o tym, czego powinniśmy się strzec, a o czym wiele osób chciałoby zapomnieć.
Marta Szczecińska