Niedawno skończył się karnawał, kilka tygodni wypełnionych zabawą minęło bardzo szybko. Jak spędzili ten czas ludzie w różnych zakątkach świata?Najsłynniejszym festiwalem świata jest niewątpliwie Carnaval w Rio de Janeiro. To główna atrakcja tego miasta – w tym roku przyciągnęła prawie siedemset tysięcy turystów.
W Brazylii jest środek lata – idealne warunki na huczną zabawę pod gołym niebem. Szczyt sezonu to cztery magiczne dni w czasie weekendu siedem tygodni przed Wielkanocą. Szaleństwo zaczyna się w sobotę a kończy tłustym… wtorkiem. W tym roku impreza odbyła się między 25 a 28 lutego.
Charakterystycznym elementem jest parada szkół samby, podczas której młode dziewczyny pokazują swoje wdzięki i taneczne umiejętności na ruchomych platformach.
Tradycja ta sięga lat trzydziestych ubiegłego wieku. Od roku 1984 całość odbywa się w Sambodromie – specjalnie przebudowanej ulicy miasta, otoczonej trybunami i pomalowanej dla lepszego efektu na biało.
Ale oczywiście Carnaval to nie tylko prezentacje zawodowców. Plenerowe imprezy odbywają się w całym mieście. Dużym zainteresowaniem cieszą się występy grupy Banda de Ipanema, podczas których kilkunastotysięczne tłumy przebierają się w najdziwniejsze
stroje i tańczą sambę. Towarzyszy temu parada brazylijskich drag queens. Oblegane są także kluby muzyczne i parkiety na wolnym powietrzu.
Od 17 do 28 lutego w imprezowym szaleństwie zatopiona była Wenecja. To kojarzone z kanałami, gęstą mgłą i powodziami miasto opanowane zostało przez barwny tłum. Kolorowe stroje i wszechobecne maski nadały weneckiej starówce teatralny (a może nawet bajkowy) charakter. Miasto zapełniło się demonami, satyrami, astrologami i najemnymi zabójcami. Dla mieszkańców zabawa jest dobrą okazją, aby łamać konwenanse. Świadomość, że nikt nie zobaczy naszej twarzy zawsze
dodaje śmiałości. Przestaje się liczyć płeć czy społeczne pochodzenie – wszyscy są równi i bawią się wspólnie na miejskich placach. Te stają się głównymi ośrodkami nocnego życia.
Wiele karnawałowych atrakcji opiera się częściowo na tradycji pogańskiej. Szczególnie widać to podczas Mardi Gras – imprezy, która odbywa się w Nowym Orleanie. Króluje tu czarny jazz, francuska kuchnia i voo-doo. Zniszczone przez huragan Katrina miasto nie zrezygnowało w tym
roku ze zorganizowania festiwalu. Władzom chodziło o przyciągnięcie turystów i pokazanie, że stolica Luizjany nadal ma wiele do zaoferowania. Warto pamiętać, że Mardi Gras to ostatni dzień nowoorleańskiego karnawału. A zatem jeśli chcemy się porządnie wyszaleć, warto przyjechać wcześniej. Zabawa zaczyna się już w pierwszych dniach stycznia. Jej epicentrum to dzielnica French Quarter. Na zakończenie – tym razem było to 28 lutego – odbyła się wielka parada. Mimo iż wszędzie panowała atmosfera radości, nie dało się zapomnieć o powodzi po Katrinie. Na wielu domach przy udekorowanych ulicach wciąż widoczne były ślady wody, która zalała ponad trzy czwarte powierzchni miasta.
Jedna z najbardziej egzotycznych imprez karnawałowych w świecie odbywa sie corocznie na Wyspach Dziewiczych. Dla mieszkańców tego spokojnego zwykle zakątka okres
styczniowo-lutowych szaleństw jest jednym z najważniejszych wydarzeń w roku. Główne atrakcje to nocne koncerty, degustacje potraw i tańce. Jednym z najbardziej widowiskowych elementów jest parada na szczudłach, która odbywa się w stolicy – St. Thomas. To dobre miejsce dla spóźnialskich – zabawa zaczyna się dopiero 5 kwietnia.
Innym dobrym miejscem na nietypowe szaleństwa jest Quebec, stolica kanadyjskiej prowincji o tej samej nazwie. Odbywa się tu Zimowy Karnawał. Mieszkańcy nie przejmują się dwudziestostopniowym mrozem – zgodnie z lokalnym powiedzeniem: – Jeśli życie daje ci kwaśną cytrynę, zrób z niej słodką lemoniadę. Kanadyjczycy twierdzą, że ich impreza jest trzecią do co wielkości tego typu na świecie. Można tu obejrzeć uliczne parady brnące przez śnieżny puch, ludzi kąpiących się w lodowatym przeręblu czy wyścigi psich zaprzęgów. Stałym elementem jest nauka budowy igloo oraz tworzenie ogromnych zamków lodowych. Jeśli chcemy, możemy spędzić noc w zmarzniętym domu.
W każdym kraju ludzie bawią się inaczej. Tu króluje pikantna egzotyka, tam bajkowy klimat. Wszędzie jednak chodzi o to samo – pozbycie się ograniczeń, wyzwolenie ze społecznych konwenansów i oddanie się nieskrępowanemu szaleństwu. Na te kilka tygodni czeka cały świat – odliczanie do następnego karnawału już trwa.
Wojtek Wowra / o2.pl