Po kilku mało ciekawych propozycjach z początku roku prawdziwi koneserzy kina mogą wreszcie odetchnąć z ulgą. Wiosnę powitamy dwiema naprawdę dobrymi produkcjami, które na jakiś czas powinny nasycić wasz filmowy apetyt. Pierwszy film to „Dróżnik” , drugi natomiast to „Histrorie kuchenne”.„Dróżnik” to naprawdę epicka opowieść. Swoją prostotą udowadnia że dobre kino niezależne wcale nie musi być wstrząsające, zawiłe i przeintelektualizowane. Nieskomplikowana histroia „Dróżnika” wprowadza nas do spokojnego, rzeczywistego życia. Bawi, wzrusza, czasami irytuje… ale napwno pozostawia ślad. Finbar – główny bohater – jest samotnikiem. Samotność potęguje fakt iż jest karłem. Pociągi to jego życie. Jest zafascynownowany nimi, oraz wszystkim co się z nimi wiąże. Pracuje w sklepie z kolejkami dla dzieci. Jednak gdy umiera jego właściciel, Finbar nie wie co ze sobą począć. Nieoczekiwanie dowiaduje się że szef (a zarazem przyjaciel) przypisał mu w spadku małą, zaniedbaną stację w zachodnim New Jersey…
Scenariusz do filmu napisał zarazem jego reżyser – Thomas McCarthy – który tym samym zadebiutował w dziedzinie reżyserskiej. I wyszło mu to naprawde dobrze. Pozostaje mi tylko powiedzieć że naprawdę warto wybrać się do kina.
„Historie kuchenne” to równie dobre kino. Znacie jakieś produkcje Norwesko-Szwedzkie? Z czym wam się to kojarzy? Mnie do tej pory kojarzyły się albo z Larsem von Tierem („Królestwo”, „Dogville”) , albo z ciężkimi w odbiorze dramatami. „Historie kuchenne” zaskoczyły mnie bardzo. Nie dość że film jest zabawny, prosty w odbiorze i zrozumiały to w dodatku skłania do naprawdę głębokich refleksji. Dziwne połączenie… najpierw się śmiać, a potem zastanawiać czy napwno powinno się było to zrobić. Niemniej sama histroia jest ceiakawa i zabawna, wręcz lekka.
Wszystko dzieje się w latach 50. Instytut Badań Domowych uznaje iż badania przeprowadzane na szwedzkich gospodyniach domowych są mało rozwojowe. Ktoś wpada na pomysł aby zmienić orientację badań z Pań na Panów… i w dodatku kawalerów. 18 badaczy udaje się do małego miasteczka Landstad w Norwegii gdzie odsetek kawalerów jest wyjątkowo wysoki. Badacze mają pełen dostęp do wszelkich zakamarków, obserwóją życie 24 godziny na dobę. Jest tylko jedno ALE. Nie mogą zamienić ani jednego słowa z badanymi obiektami 🙂 Brzmi ciekawie?
I w tym przypadku scenariuszem i reżyserią zajmował się jeden człowiek – Bent Hamer – i to również jego debiut. Czy nastały takie czasy że jeśli ma powstać dobra histroia to scenariusz musi pisać reżyser…?Ech..
GORĄCO POLECAM!