Film „Chrzest” Marka Wrony to jeden z tych filmów, który trzyma długo w napięciu i nie pozwala spać w nocy. Reżyser długo pracował nad obrazem, który oparty jest na prawdziwej historii, tym bardziej dłużej pozostaje w świadomości widzów. Porównywany do mocnego „Długu” film zdobył liczne nagrody na które moim zdaniem w pełni zasłużył.
Główny bohater Michał (Wojciech Zieliński) ma wszystko co potrzebne do szczęścia : piękną kochającą żonę i zdrowego synka, dobrze prosperującą firmę, która daje mu dużą satysfakcję, mieszkanie i pozycje. Takie właśnie życie bohater zachwala dawno nie widzianemu przyjacielowi, którego zaprosił na chrzest synka. Janek (Tomasz Schuchardt) powoli odkrywa, ze przyjaciel, prosząc go o zostanie chrzestnym, tak naprawdę chce by został jego ojcem. Michał i Janek mają mroczną, gangsterską przeszłość, od której żaden z nich nie potrafi uciec. Michał zawiódł dawnego szefa ( doskonały Adam Woronowicz) i wie, ze czeka go wyrok.
Film pokazuje historię człowieka, który w ciągu siedmiu dni próbuje pożegnać się z dotychczasowym życiem, próbując zostawić po sobie godnego zastępcę. Widzimy bezsilność głównego bohatera, który próbuje przekonać przyjaciela, ze jego życie jest idealne i byłoby mu dobrze z jego rodziną. Tylko, że Jankowi bliżej do gangsterskiego życia, niż do zmieniania pieluch.
Wielkie brawa należą się obsadzie aktorskiej – Wojciech Zieliński i Tomasz Schuchardt (nagrodzeni ex aequo nagroda za najlepsza pierwszoplanową role męska na Festiwalu w Gdyni) zagrali niezwykle przekonywująco, oddając ciężką atmosferę filmu. Wojciech Zieliński gra człowieka, który ma świadomość, ze jutro już może go nie być, odczuwa strach a jednocześnie odpowiedzialność za żonę i synka, natomiast Janek jest pogubiony i bezsilny, a mimo tego ciągnie go do łatwych gangsterskich pieniędzy, nie chce mu się pracować ani o kogoś dbać. Magda (Natalia Rybicka) gra dobrze, choć jej rola jest mało rozbudowana, naiwna i nic nie wnosząca do fabuły. Wielki minus dla reżysera za pominiecie postaci, która mogłaby wprowadzić wiele dramaturgii do filmu, a tak pozostała tłem zmian jakie odbywają się w życiu dwóch bohaterów.
W filmie zastanowiła mnie końcowa, bardzo przewrotna scena, która nasuwa mi jedno pytanie – czy chrzest w wodzie to znak przyjaźni i miłości czy moralny upadek? Czy główny bohater był wyrachowany i okrutny czy współczujący? Te pytania oraz pokazanie rządzącej się twardymi prawami odwetu, miejskiej dżungli sprawiają , że „Chrzest” jest interesującym filmem, na który warto poświęcić czas.
Żaneta Lurzyńska, www.mystic.bloblo.pl