Komputery pomagają odkryć tajemnice pisma klinowego – polscy naukowcy wpadli właśnie na trop sumeryjskiego zasiłku rodzinnego, a teraz śledzą starożytne afery szpiegowskie.W starożytnej Mezopotamii, krainie rozciągającej się na terenach dzisiejszego Iraku, powstała najstarsza w dziejach ludzkości rozwinięta cywilizacja. Aż trudno uwierzyć, ile z oczywistych dla nas wynalazków zawdzięczamy jej mieszkańcom. Sumerowie (władający Mezopotamią już od połowy IV tysiąclecia p.n.e.) wymyślili koło i skonstruowali oparty na nim wóz, a do liczenia używali systemu sześćdziesiątkowego, w którym do dziś mierzymy czas. Ich wielkim osiągnięciem było stworzenie pisma klinowego. Posługując się nim, spisali pierwszy znany w historii kodeks praw i pierwsze eposy opiewające czyny bogów i bohaterów. Były wśród nich najstarsza legenda o potopie i mity o Gilgameszu.
Ojczyzna rachunkowości
Pismo służyło jednak przede wszystkim do innych, bardziej przyziemnych celów – odnotowywania przekazywanych zwierząt, pożyczanego zboża oraz innych zapisków gospodarczych. Udoskonalając je, Sumerowie wprowadzili z czasem pieczęcie, koperty, pokwitowania, uwierzytelnione kopie, zeznania podatkowe i listy płac. Mówiąc krótko, stali się pionierami w dziedzinie… biurokracji.
Księgowość rozkwitła szczególnie w królestwie III dynastii z Ur, czyli w państwie nowosumeryjskim. Liczne dowody gorliwości służbowej ówczesnych urzędników odkryto w wykopaliskach m.in. w Girsu-Lagasz (dziś Tello i al Hiba), Puzrisz-Dagan (Drehem), Nippur (Nuffar), Ummie (Dżocha) oraz samej stolicy Ur (al Muqajjar). W sumie znaleziono dotąd blisko 100 tys. glinianych tabliczek zapisanych tekstami administracyjnymi.
Przez labirynt dokumentacji
Chociaż przetłumaczono i opublikowano dotąd niewiele ponad połowę z tych dokumentów, można już teraz na ich podstawie prowadzić bardzo dokładne i wszechstronne badania nad państwem III dynastii z Ur oraz nad życiem codziennym jego mieszkańców.
To niezwykłe jak na starożytność bogactwo źródeł ma dla badaczy ogromną wartość, ale powoduje także trudności. Skuteczne ogarnięcie i kojarzenie danych z kolekcji zawierającej 50 tys. tekstów jest praktycznie niemożliwe. Z konieczności zatem sumerologowie stali się wśród historyków starożytności awangardą stosującą technologie informatyczne. Realizacja amerykańsko-niemieckiego projektu cyfrowej biblioteki pisma klinowego (Cuneiform Digital Library Initiative) doprowadziła do opublikowania w internecie pod adresem http://cdli.ucla.eduprawie wszystkich dotychczas odczytanych tabliczek. A jest to tylko jedna z wielu dostępnych baz danych. Współczesny badacz epoki nowosumeryjskiej nie musi już wertować opasłych papierowych tomów z transliteracjami znaków z muzealnych zbiorów. Zamiast tego wpisuje w odpowiednie pola wyszukiwarki interesujące go słowa lub frazy i za chwilę ogląda na ekranie tabliczki, na których się one znajdują. Najczęściej posługuje się oczywiście wszelkiego rodzaju nazwami własnymi: imionami osób, bogów i nazwami miejsc. Ta metoda badawcza wymaga jednak, aby wcześniej naukowiec przynajmniej w najogólniejszym zakresie wiedział, czego i po co szuka.
Możliwości komputerów nie kończą się na sortowaniu i wyszukiwaniu. Interdyscyplinarne badania prowadzone przez nas na Uniwersytecie Warszawskim wykazały, że wyniki automatycznej analizy źródeł mogą odgrywać wobec badań historycznych rolę inspirującą. Udało nam się przy tym wykorzystać dotychczas ignorowaną kategorię informacji – dane liczbowe z dokumentów.
Nasze komputery zostały zaprzęgnięte do mechanicznego kojarzenia tekstów, które zawierały wiele identycznych liczb występujących w takiej samej kolejności. Pozostała treść tabliczek była ignorowana. Nie wymagało to formułowania żadnych konkretnych pytań ani hipotez. Oczekiwaliśmy, że wiele zestawień będzie dla nas samych niespodzianką. Co ciekawe, wykorzystaliśmy te same algorytmy, których biolodzy używają do wyszukiwania podobieństw w genach i białkach różnych organizmów. Po mozolnych przygotowaniach danych i ponad tygodniu nieprzerwanych obliczeń podczas pierwszego eksperymentu okazało się, że od razu trafiliśmy w dziesiątkę! Zebraliśmy wiele niezwykłych informacji, na przykład raporty sumeryjskich szpiegów. I chociaż pełne opracowanie historyczne i filologiczne tekstów wskazanych przez komputer jako podobne zajmie jeszcze długie miesiące, to kilka niespodzianek zdążyliśmy już zauważyć.
Skąd się biorą dzieci
Komputer zestawił na przykład dwa teksty opisujące funkcjonowanie gospodarstwa świątynno-państwowego. Program znalazł w nich bowiem niemal identyczne rzędy liczb. Obydwa teksty pochodzą z archiwum w Girsu i dotyczą, jak się okazało, miesięcznych wypłat dla personelu tej samej tkalni. W dokumentach nie ma żadnych danych tekstowych na tyle szczególnych, aby pozwalały je ze sobą skojarzyć. Nasza metoda jednak zadziałała, bo doskonale zgadzają się liczby osób w poszczególnych grupach płacowych oraz wielkości ich wynagrodzenia w zbożu.
Obie tabliczki wymieniają 18 pracownic, którym zapłacono po 50 litrów zboża, 134 kobiety – po 30 i 5 kobiet zatrudnionych na pół etatu po 30. Dalej mowa jest o 4 „emerytkach” dostających po 20 litrów i jednym „emerycie” otrzymującym 50. I wreszcie wymienia się 19 dzieci po 20 oraz 25 dzieci po 15 litrów. Jedyna różnica dotyczy liczby najgorzej opłacanych dzieci (po 10 litrów zboża) – jest ich odpowiednio 41 i 43. Wiadomo było, że w Sumerze zatrudniano w warsztatach potomstwo pracowników, wynagradzając je w zależności od wieku.
Do niedawna wiele dyskusji wywoływała kwestia minimalnego wieku tych dzieci i tego, czy najmłodsze w ogóle zdolne były do jakiejkolwiek pracy. Przytoczone powyżej dwa dokumenty przesądzają kwestię jednoznacznie. Drugi z nich jest późniejszy o miesiąc od pierwszego – pochodzą one odpowiednio z 10. i 11. miesiąca 6. roku panowania Amar-Suena. To podpowiada jedyne możliwe wyjaśnienie. Dzieci tkaczek były zatrudniane razem z matkami i razem z nimi odbierały wynagrodzenie, zatem zwiększenie liczby tych najmłodszych o dwoje świadczy o narodzinach pary niemowląt. Takie dzieci na pewno nie pracowały. Wypłacane im comiesięczne stawki należy traktować jako najstarsze znane przykłady zasiłków rodzinnych – ponad 4 tys. lat temu!
gazeta.pl