Jest to moja autorska odmiana potrawy znanej jako „barszcz biały” lub „żurek” – nie jest żadną tajemnicą, że w każdym domu, barze czy restauracji smakuje on inaczej. Ja po latach eksperymentów dopracowałam się takiego barszczowego smaczku, że stał się jednym z wielu moich „kuchennych asów”.Dlaczego polecam barszcz? Bo jest to prosta bardzo smaczna i w wielu sytuacjach nieoceniona potrawa (czytaj: zmęczenie alkoholowe, początki grypy itp. ), która tak naprawdę nadaje się na każdą okazję przez cały rok. Zatem, do dzieła!
Robiąc zakupy pamiętajcie, że odpowiedniej jakości i marki składniki to gwarancja dobrego smaku każdej potrawy. Czasami jeden źle dobrany składnik może popsuć całą naszą pracę.
Czego zatem potrzebujemy?
1. 0,3 – 0,4 kg kiełbasy wiejskiej pieczonej – polecam ten gatunek kiełbasy, gdyż jest smaczna i zapewnia niepowtarzalny smak i aromat barszczu,
2. 5 jajek – oczywiście kurzych
3. Torebkę barszczu białego Winiary – polecam barszcz tej firmy, bo jest najsmaczniejszy,
4. 3-4 ząbki czosnku,
5. Łyżkę chrzanu ze słoiczka – proponuję firmę Polonaise – lub jeśli mamy sezon, świeżo start na drobnej tarce,
6. Pieprz i odrobinę świeżego majeranku do posypania gotowego barszczu w talerzu.
Zakupy mamy już za sobą możemy zatem zabrać się za sam proces gotowania:
Wlewamy do garnka 2,5 litra wody, wrzucamy kiełbasę przekrojona na dwa lub trzy mniejsze kawałki, przykrywamy pokrywą i gotujemy co najmniej 30 min. na średnim ogniu. Równocześnie gotujemy jajka na twardo. Wyciągamy kiełbasę z wrzącej cieczy, aby trochę ostygła – nasz wywar jest pachnący i tłusty ale tak właśnie ma być. W dużym kubku lub miseczce rozrabiamy barszcz z torebki – zalecam wsypać barszcz, wlać 1,5 szklanki wody i roztrzepać go przy pomocy rózgi kuchennej (nie mylić z tą dawaną przez Mikołaja – istnieje bowiem fantastyczny przyrząd kuchenny o tej samej nazwie, który opisuję poniżej).
Rozrobiony barszcz wlewamy do gotującego się wywaru kiełbasianego i przez chwilę energicznie mieszamy rózgą, dodajemy rozdrobniony chrzan oraz pokrojone na ćwiartki ząbki czosnku – gotujemy na niewielkim ogniu przez 5 minut. W tym samym czasie wystudzoną już lekko kiełbasę i jajka kroimy na w kostkę po czym wszystko razem wrzucamy do garnka. Wyłączamy palnik, wsypujemy szczyptę pieprzu, przykrywamy pokrywą i odstawiamy na bok – nie polecam solenia, gdyż jak się przekonacie wywar jest dostatecznie słony a to za sprawą kiełbasy.
Nasz barszcz jest prawie gotowy… potrzebuje tylko około 5 minut by nabrał „mocy”. W tym czasie nakrywamy stół obrusem, ustawiamy talerze lub miseczki, obok układamy na serwetkach łyżki, kroimy chleb do koszyka, wołamy głodnych i … podnosimy pokrywę gara. Zaręczam, że najpierw aromat a potem smak tej prostej potrawy zapewnią Wam wdzięczność wszystkich zasiadających przy stole.
Powyższe proporcje pozwolą Wam nakarmić od 6 do 8 głodomorów. Mój „barszcz świętokrzyski” fantastycznie przechowuje się przez 2-3 dni w lodówce a niektórzy twierdzą wprost, że na drugi dzień jest jeszcze lepszy. Życzę udanego gotowania i niezapomnianych wrażeń z konsumpcji tej prostej ale jakże smacznej potrawy.
Wasz ekspert kuchenny – FROG.
Co warto mieć w kuchni?
„Rózga kuchenna” – prosty a zarazem nieoceniony przyrząd, który można kupić w każdy sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Występuje w różnych rozmiarach i jest tani. Rozrabia się nim wszystko co należy doprowadzić do jednolitej konsystencji np. budyń, kisiel, masę kremową, doskonale i bez wysiłku rozprowadza mąkę do zagęszczania sosów itp. Przekonacie się, że gotowanie z rózgą jest proste i przyjemne.