Złodziej życia

W sobotę o godzinie 23:00 zasiadłam w kinie na jednej z sal Kinoplexu i z niecierpliwością oczekiwałam na początek filmu. W sali nie było nikogo oprócz mojego narzeczonego więc zapowiadało się całkiem ciekawie. Film (w roli głownej Angelina Joli) posiada bardzo proste przesłanie lecz jego przebieg w cale nie jest taki banalny.Akcja rozpoczyna się w autokarze, gdzie spotyka się dwóch obcych sobie chłopaków. Jadą przed siebie bez bliżej sprecyzowanego celu. Jeden z nich wyglądający na zapalonego fana Johna Lenona jest prowodyrem śmierci swojego kompana, którego to popycha pod pędzący samochód. Nagle akcja rozpoczyna sie kilka lat później, kiedy to zanotowano kilka podobnych do siebie zabójstw. W między czasie na policję zgłasza się starsza kobieta, która twierdzi, że na pokładzie promu, którym ostatnio podróżowała spotkała nieżyjącego od kilkunastu lat syna, który jak wspomniała był bardzo złym człowiekiem. Do rozwiązania zagadkowych morderstw została włączona piękna policjantka, która posiada niezwykłe zdolności poznawania potencjalnych morderców poprzez obserwcję miejsca mordu. Po pewnym czsie na posterunek zgłasza się mężczyzna, który był uczestnikiem jak twierdził morderstwa swojego znajomego. Niestety bandyta zbiegł z miejsca przestęptwa i zagadka stała się trudna do rozgryzienia ponieważ pomiędzy policjantką a świadkiem wypadku nawiązuje się pewna nić namiętności,która nie pozwala na obiektywne myślenie w tej srawie.Policjantka dochodzi do wniosku, że mordeca zabija ofiary w celu późniejszego podszywania się pod nich i używania ich tożsamości. Posługuje się imieniem i nazwiskiem ofiar i zachowuje się jakby był nimi. W trakcie filmu jest pare dobrych momentów jak na dreszczowiec przystało, gdzie na prawde podskoczyłam nie raz z fotela i rozglądałam się za siebie.

Scenariusz jest tak skonstruowany ,że do samego końca nie wiedziałam kto jest kim czy ci źli są dobzi i na odwrót,można się zamotać.Ale ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne i sam koniec filmu jest niesamowicie moim zdaniem zaskakujący. Film zaliczam do wartych obejrzenia, tylko dziwie się dlaczego tak niewiele osób zdecydowało się na jego obejrzenie.
Pozdrawiam