Bardzo przeciętny thriller sprzed dwóch lat z Christiną Ricci na pierwszych skrzypcach. Choć film przynosi delikatny dreszczyk emocji, wśród których dominuje – zwłaszcza na początku – przyjemny niepokój, jest nudny i, co jeszcze gorsze, bezsensowny. Nie wiem, jak Amerykanka znalazła się w tej brytyjskiej produkcji. Na szczęście po niej nadeszły dobre role z tą u Allena („Życie i cała reszta”) i w „Monsterze” na czele.Mało znany reżyser Brian Gilbert ze scenarzystą Anthonym Horowitzem zabierają nas w nieciekawą podróż do świata, po którym od 2000 lat błąkają się „zgromadzeni”. To ludzie – uwaga! niektórzy resztę akapitu mogą uznać za „spoiler” – którzy przyglądali się bezwiednie śmierci Chrystusa. Od tamtego czasu nic nie robią, żyją wiecznie i obserwują tragedie. Wiedzą co, gdzie i jak. Stoją i patrzą. Teoretycznie nie mają wpływu na bieg wydarzeń, ale ponieważ film jest bez sensu, okazuje się, że jednak mają.
Warto zobaczyć bo każdy czasem lubi się bać ale bez rewelacji.