White chicks

To kolejny film, gdzie w rolach głównych grają słynne chlopaczki z sąsiedztwa:P Mianowicie: Shawn Wayans i Marlon Wayans doprowadzają nas przez ekranami do łez w bardzo intrygujący sposób. W filmie obaj są pechowymi agentami FBI. Kevin (Shawn) i Marcus (Marlon) mają niefarta do łapania nie tego przestępcy co trzeba.W końcu jak przystało na wyróżniających sie agentów dostali szanse na prowadzenie misji, a dokładniej mieli tyko przywieżć dwie bardzo rozpuszczone laseczki (które zamiast mózgu mają sianko w głowie) na coroczny festiwal. W czasie drogi doszło do małej kraksy na drodze. A wszystko za sprawą Dzidzi-pieska jednej z Barbie 😛 – jesli mozna to nazwac pieskiem, bo mi to raczej przy pominało królika. Po wypadku nasi bohaterowie przetransportowali się do hotelu aby opatrzec rany. Okazało sie ze jedna ze obie sztunie mają malenkie zadrapania na twarzy i zaczęły dostawac „suczego napadu” – tak to nazwali w filmie. Kevin i Marcus niechcąc zawieźć szefa że nie wywiązali sie z danego im zadania, czyli bezpiecznego przeteleportowania dziewczyn na festiwal, postanowili sami zastąpić je na festiwalu. W tym celu zwołali ekipe naukowców którzy ucharakteryzowali ich na moje oko tak w 80% do wspomnianych laseczek. No i od tego momentu zaczynają sie największe jaja.

Mysle że jest to jedna z najlepiej udanych komedi wyprodukowanych po 2000 roku. Fabuła jest naprawde ciekawa. Widać ze chlopaki wraz z ekipą przyłożyli sie do tego. Ja to płakałem jak patrzyłem na ich mimike. Talent mimczny i gestykulacyjny stoi na najwyższym poziomie, wiele spontaniczych i śmiesznych akcji. Kto uważa ze film nie jest śmieszny a w najgorszym wypadku nudny, sam ma nature flaków z olejem