Villa dei Misteri

9 października w kinie Moskwa miałam okazję obejrzeć pokaz filmu Grzegorza Artmana i Armanda Urbaniaka „Villa dei Misteri”.Do tej pory obraz prezentowany był szerszej publiczności na Festiwalu Era Nowe Horyzonty. Wrażenia?

Nie ukrywam, że trudno mi pisać o obrazie bez sentymentu: w poetycki sposób opowiada on bowiem o „Hotelu pod Aniołem” – spektaklu, który do tej pory drzazgą siedzi mi gdzieś w głębi serca i który dużo zmienił w moim życiu kilka lat temu, ale posilę się na obiektywizm. Film na pewno jest niszowy, a jego odbiór zależy od wrażliwości widza. „Fabularnie” – jeśli można mówić w jego przypadku o jakiejkolwiek fabule – opowiada o podróży, jaką Grzegorz Artman i Joanna Kasperek odbyli po naszym regionie ze spektaklem „Hotel pod Aniołem” w reżyserii Piotra Cieplaka. Chmielnik, Sandomierz, Michałów, Skoroszyn. Nieteatralne wnętrza i scena w plenerze, nieobyty widz i teatr nagradzany na wysokiej rangi festiwalach. Odbiór tego teatru. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Kadry pokazujące reakcje widzów, to, co dzieje się wokół zaimprowizowanej sceny: rżące konie, młokosów wystających na pobliskim rynku, ludzi przy pracy. Montaż: poszczególne sceny „wywoływane” przez obrazy Nowosielskiego, który inspirował również spektakl „Hotel pod Aniołem”. Tej warstwie filmu zarzucić mogę nieregularne pojawianie się obrazów malarskich: na początku filmu pojawiają się one w miarę regularnie, potem długo ich nie ma, i nagle – znowu występują częściej, co moim zdaniem zakłóca spójność. W filmie ciekawie rozwiązano kwestię dźwięku, który – nie ukrywam – na początku mnie drażnił, a gdy przestałam zwracać uwagę, zlał mi się z obrazami, dopełnił je. W trakcie całej projekcji nie padają żadne istotne dla fabuły słowa. Pojawiają się dźwięki towarzyszące życiu na prowincji, niejako „nałożone” na obraz aktorów grających spektakl i kadrów pokazujących życie tejże prowincji. Urzekła mnie mozaikowość tych obrazów, ułożenie ich w opowieść nie tylko o spektaklu, a raczej o ludzkich emocjach towarzyszących zarówno aktorom przy graniu jak i widzom. Po raz pierwszy w życiu napisać musze w recenzji o czymś tak „technicznym” jak korekta barwna (Małgorzata i Krzysztof Ptak), która fantastycznie podkreśla nastrój dzieła.

Podsumowując, „Villa dei Misteri”: hermetyczny, niszowy, zaciemniony film. Nie powtórzy kasowego sukcesu „Batmana”. Ale urzeknie widza wrażliwego na piękno, któremu zależy na emocjonalnym odbiorze tylko i wyłącznie atmosfery prowincji, ludzkich emocji. Doceni go widz, który nie boi się zobaczyć konfrontacji niszowego teatru z materią filmu. I ten, który widział „Hotel pod Aniołem”: dostrzegam tą samą wrażliwość, choć jedno i drugie z różnych klocków budowane.

Kinga Matałowska