”Sztuka spadania”

Tomek Bagiński po raz drugi karmi nas swoja wyimaginowaną i zarazem gustowna sztuką animacji komputerowej.Choć wyspecjalizowal sie jedynie wtej działce, trudno mu odmówic uczestnictwa w promowaniu polskiej kinomatografiii za granicą. Świadczy o tym jego poprzedni film nominowany do Oskara „Katedra”.Co prawda w boju o tę największa nagrode przegral z „The Chubbschubbs” niemniej jednak zaistniał w świadomości amerykańkich studiów. Nie dał sie ponieść sławie i pieniądzom i kolejny swój film postanowił również zrealizowac w anachronicznych polskich warunkach. „Sztuka spadania” bo o tym filmie mowa, to dzieło nowatorskie zarówno pod względem uzytych form animacji, jak i oryginalnej fabule. W filmie możemy zachwycic sie barwnie opowiedziana historią oraz nastroją jej towarzyszącym, nastrój niczym z opowiadań Kafki.

Film do którego scenariusz napisał sam twórca opowiada dziwaczną historię obozu wojskowego, połozonego gdzieś na antypodach fikcyjnego świata. Bohaterami są 3 wyzszej rangi oficerowie: sierżant, który sprawnie wysyła na pewną smierć podległych mu zołniezy, lekarz polowy wystawiajacy kazdemu pacjentowi epitafium w postaci zdjęcia oraz owładnięty manią tworzenia makabrycznej sztuki generał. Wszyscy trzej to demony wojny a raczej jej braku. Owładnięci własną pasją nie liczą się stratami w ludziach. Sztuka przeciez wymaga poświęcen.

W całej tej makabrycznej galerii zwraca uwage postać nieco zniedołężniałewgo generała, który wigoru dostaje, oglądając zmontowany przez siebie plik muzyczny. Jest on postacią jak najbardziej tragiczną. W swym mrocznym atelier, będącym jednocześnie widownią, tworzy i prezentuje własne dokonania.Oprócz niego samego widzami są puste krzesła. Poddczas czekania na swą martwą inspiracje wpatruje sie w zabawk ii zdjęcia z mlodości. Zafascynowany swym dziełem tańczy ile tylko ma sił. Gdy jednak przedstawienie dobiega końca znów zostaje niedołeznym staruszkiem. Wówczas dostrzega błąd ww sztuce czego dowodem jest łza na jego policzku.

Film pozostawia wiele możliwości interpretacyjnych, do czego w wywiadach przyznaje się jego autor. Można sztuke spadania wziąż za film antywojenny. Skłania ku temu postawa oficerow wierzących w jedną idee oraz maszerujący na pewną śmierć zołnierze. Można ten film uznać jako skierowany przeciw rządzącym światem polityków, jako decydentów patologicznych zachowań ludzkich bedących wynikiem wojen. W końcu moze byc to film o granicach sztuki. O tym do czego może się ona posunąć, by nią pozostawać. Przewrotny tytuł angielski „The fallen art” znakomicie oddaje istote filmu. Paradoksalnie to własnie polski tytuł mimo iz trafny nie daje takiego pola interpretacyjnego manewru jak angielski.

Zaletą filmu obok znakomitej fabuły jest również animacja. Komputerowe efekty specjalne w połaczeniu z komiczną plastyką bohaterów stoją na niespotykanym wysokim poziomie. Świat mimo bajkowego wyglądu zachowuje sie bardzo realistycznie.Kamera drży tak jakby film kręcono z reki w plenerze a nie w studio przy użyciu programów i plansz 3D. Muzyka w filmie to muzyka cygańskiego zespołu „Fonfare Ciociarlia”

Tomek Bagiński jeszcze raz udowodnił swój artystyczny talent oraz mistrzowski kunszt w tym pracochłonnym projekcie. ”Sztuka spadania” to 3 zrealizowy przez Tomka film krótkometrażowy.

Autor recenzji: Tomasz Jamry – DZIADEK