Nominowanej w 6 kategoriach do Oscara filmowej biografii zmarłego pół roku temu genialnego muzyka Raya Charlesa daleko do bezkrytycznej laurki, prześlizgującej się po kolejnych etapach blisko 50-letniej kariery legendarnego pianisty i jazzmana.Choć „Ray” Taylora Hackforda („Adwokat diabła”, „Dowód życia”) przypomina fabularyzowany dokument barwnie opisujący burzliwą drogę niewidomego artysty – od nauki gry na fortepianie w wieku 5 lat po walkę z narkotykowym uzależnieniem i zaangażowanie w obronę praw człowieka – ciężar opowieści spoczywa na obserwacji skomplikowanej psychologii bohatera.
Mistrzowsko sfotografowany przez Pawła Edelmana „Ray” skupia się na dwóch wątkach jego życia: próbach przezwyciężenia nabytej w dzieciństwie traumy, której skutki leczył narkotykami i skomplikowanymi relacjami z kobietami – świadkami jego zmagań o pełną kontrolę nad własnym przeznaczeniem. Oraz na ewolucji jego muzycznych gustów i dšżeniu do łamania obowišzujšcych kanonów, co wyrażało się w rewolucyjnych pomysłach łšczenia stylu gospel z bluesem albo jazzu z rock and rollem.
W artystę, który zamienił swoje osobiste spotkanie z ciemnociš na płonšce wiatło muzyki wcielił się Jamie Foxx, pamiętny taksówkarz, który woził Toma Cruisea w Zakładniku. To on wydaje się największym odkryciem filmu. Podwójna nominacja do Oscara za obie te role stanowi tego dobitne potwierdzenie.
MaYkI_JuN dLa WiCi